Zamknij

Jak zwykle burzliwie

10:42, 31.07.2019 z Aktualizacja: 10:43, 31.07.2019
Skomentuj

Sesja Rady Miejskiej w Tucznie 29 lipca miała burzliwy przebieg. Nie wynikało to wcale z porządku obrad, ta część została załatwiona szybko i sprawnie.

Na początku radni przyjęli informację burmistrza z działalności międzysesyjnej. Krzysztof Hara mówił o spotkaniu z komendantem Powiatowej Straży Pożarnej w sprawie przekazania ochotnikom samochodu gaśniczego, z przedstawicielem firmy Enea rozmawiał z kolei o stacji ładowania samochodów. Jedną z ważniejszych inicjatyw w tym czasie było podpisanie umowy na przebudowę drogi w Jamienku.

Później radni podjęli uchwałę w sprawie zmian w budżecie, co ma związek z przebudową drogi w Jamienku. O 107 tys. złotych zwiększono plan wydatków z powodu konieczności zwiększenia kwoty realizacji zaplanowanego zadania. Radni podjęli także uchwałę w sprawie zmiany wieloletniej prognozy finansowej gminy oraz w sprawie opłaty miejscowej - wprowadzono nowego inkasenta i poprawiono błędnie zapisane nazwisko jednego z nich, kolejną zmianą jest możliwość wpłat na rachunek bankowy.

W czasie poświęconym na wolne wnioski, pytania i interpelacje. Marek Gajzler pytał, czy kolejne spółki rejestrowane na matkę Krzysztofa Hary mają w planie inwestycje na terenie gminy Tuczno. Burmistrz powiedział, że to jego prywatne sprawy, radny nie ma takich kompetencji, żeby o to pytać. M. Gajzler zapytał więc, czy K. Hara jako burmistrz ma informacje na temat planów budowy na terenie gminy biogazowi. Burmistrz odpowiedział, że nie ma takich informacji.

- Ustawodawca dał takie prawo, że jeśli robimy decyzję środowiskową lub decyzję o warunkach zabudowy, mamy ją robić zgodnie z prawem i zgodnie z prawem to jest robione - irytował się burmistrz. - Jak się panu to nie podoba, proszę iść do ministerstwa, żeby zmienili prawo.

M. Gajzler mówił o aspekcie społecznym, konieczności informowania mieszkańców o tak ważnych inwestycjach i dbania o ich interesy.

- Jeśli chodzi o spółkę Zofii Hary, wara panu od tego, ja też nie mogę się interesować pana sprawami - grzmiał burmistrz.

W dalszej części radny Paweł Sochacki pytał o remont drogi Tuczno - Miłogoszcz. Zastępca burmistrza Janusz Bartczak powiedział, że jest to droga powiatowa, przygotowywana jest dokumentacja, gmina będzie w tym remoncie partycypować, ale nie wiadomo, kiedy powiat znajdzie pieniądze na tę inwestycję. Burmistrz K. Hara stwierdził z kolei, że sprawę remontu na pewno opóźnią osoby zaangażowane w obronę alei lipowej przed wycinką. M. Gajzler powiedział, że wie, co się dzieje w tej sprawie i grupa tych osób nie oprotestowała wcale planowanej wycinki kilkudziesięciu drzew rosnących na łukach drogi. Powiedział, że istniejący projekt nie zakłada poszerzenia drogi i obrońcy alei lipowej nie zamierzają go oprotestowywać. Poinformował również, że nie wie, jakie będą decyzje aktywistów, kiedy dojdzie do zmiany projektu.

- To co zostało zaplanowane, czyli wycięcie drzew na dwóch łukach, także na tym, na którym doszło do wypadku, nie zostało w żaden sposób oprotestowane - mówił M. Gajzler. - Jedna strona została zrobiona, druga ma być wycięta. Osobiście nie widzę powodu, ale skoro tak chce projektant, nikt nie będzie się sprzeciwiał. Jeszcze raz powtórzę, że między poprawą nawierzchni w istniejącym projekcie, a zachowaniem tych drzew nie istniał żaden konflikt.

- Mam całkiem inne informacje, wrócimy do tego tematu - skwitował burmistrz.

- Nie jestem za tym, żeby wycinać wszystko, ale uważam, że ludzkie życie jest najważniejsze - mówił radny Piotr Kowalisko. - Niech ludzie, którzy są w stowarzyszeniu, przeanalizują jeszcze raz tę sprawę. Wycinka drzew w newralgicznych miejscach może wpłynąć na bezpieczeństwo. Zwróćmy się w tej sprawie do Starostwa.

Inni radni zwracali uwagę na to, że trzeba natychmiast wyrównać nawierzchnię w miejscu, w którym doszło do wypadku, bo są tam ogromne dziury, kierowcy je omijają, zjeżdżając na drugi pas. Stwierdzili, że akurat w tym miejscu drzewa nie są problemem.

W dalszej części P. Sochacki zaproponował, żeby tzw. „dołek” obsiać kwiatami polnymi (taka łąka istnieje już w Mirosławcu), pomysł bardzo się spodobał J. Bartczakowi, można więc przypuszczać, że uda się go zrealizować.

J. Bartczak wrócił do sprawy zwołania Komisji Rolnictwa Leśnictwa i Ochrony Środowiska 14 czerwca. M. Gajzler twierdził, że nie wszyscy radni zostali o tym posiedzeniu poinformowani. Zastępca burmistrza zapewniał, że wszyscy członkowie otrzymali informację na ten temat, tylko odebrali ją w różnych dniach (zostało to wysłane na tablet radnych). Oczekiwał od radnego sprostowania tej informacji w mediach społecznościowych. M. Gajzler poprosił jeszcze o wysłanie jeszcze SMS-ów, bo nie każdy radny musi cały czas sprawdzać, co się na tym tablecie pojawia. Nie potwierdził, że sprostuje wpis na facebookowym profilu Niezależnych, który zamieścił po komisji.

W dalszej części obrad doszło do ostrej wymiany zdań między radnymi. Mariusz Błażewicz wymienił kilka festynów, na których był w ostatnim czasie, potwierdzając tym samym swoją aktywność, a M. Gajzlerowi zarzucił brak aktywności. M. Gajzler stwierdził, że te zarzuty są tak żenujące, że nie będzie nawet na nie odpowiadał. Zapytał, czy chociaż raz pojawił się w Marcinkowiacach i rozmawiał z mieszkańcami o ich problemach oraz o to dlaczego mimo zapowiedzi nie pojawił się na zebraniu w świetlicy w sprawie biogazowni.

- To manipulacja. Powiedziałem, że będę tam jako członek Komisji Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska, ale skoro komisja tam nie pojechała, ja także się nie zjawiłem. Nie jadę jako osoba prywatna ingerować w prywatne inwestycje ludzi z tego samego powodu, dla którego nie wchodzę do pana domu i nie liczę Ukraińców - denerwował się M. Błażewicz.

fot. archiwum

(z)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

dfdf

14 5

Panie Marku G.
Niestety Pan burmistrz otoczyl sie horda psow i mniejszych pieskow, ktore to na jego zawolanie albo merdaja ogonami albo potrafia ugrysc.
Jak pokazuje nam wcale nie tak odlegla historia Tuczna juz raz byl pan M.ktory probowal powrot ze tak powiem do normalnosci….niestety nie udalo sie jemu, uklady i ukladziki byly silniejsze.Wodz i jego zgraja wygrala z nim. Dlatego tym wiekszy jest moj zachwyt i poparcie dla pana. Trzymam kciuki za pana i gdyby zaszla taka koniecznosc jestem przygotowany aby moja forme poparcia dla pana nie tylko na forach rozszezyc.
Z powazaniem

df 20:43, 31.07.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

alaala

4 2

Radny B. aktywny ale tylko na festynach . No wiadomo gratis się poje popije itd A w Marcinkowicach trza by festyn zrobic to radny na bank przyjedzie .??? 14:57, 10.08.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%