Zamknij

Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa

12:04, 17.12.2018 mk Aktualizacja: 12:59, 17.12.2018
Skomentuj

Z byłym przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej i Rady Miasta w Wałczu, byłym starostą, człowiekiem odznaczonym kilkudziesięcioma odznaczeniami resortowymi, regionalnymi i państwowymi (w tym Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski w 2002 r.) Januszem Różańskim z okazji jego 40-lecia pracy w wałeckim samorządzie rozmawia Marcin Koniecko.

40 lat jest pan w samorządzie. Pamięta pan jak wchodził do polityki?

- To było na początku lat 70., gdy zostałem członkiem PZPR. Do samorządu wszedłem pełniąc funkcję dyrektora Zakładu Gospodarczego, w którym pracowało wówczas około 400 osób. Załoga zgłosiła mnie na kandydata na  radnego w lutym 1978 roku. Miałem 28 lat.

Młodziak.

- Parę osób było jednak w Radzie młodszych. Natomiast byłem najmłodszym dyrektorem spośród ponad 300 zakładów handlu WZGS-ów w Polsce. Jako ekonomista zostałem wiceprzewodniczącym komisji budżetu. Ze względu na stan wojenny pierwsza moja kadencja została przedłużona do  84, a do końca czasów PRL-owskich byłem dwukrotnie przewodniczącym Miejskiej Rady Narodowej. Wówczas było 60 radnych, plus 30 członków komisji i 9 członków prezydium. Byłem najmłodszym przewodniczącym spośród 42 miast i gmin województwa pilskiego.

99 osób. Dzisiaj to nie do pomyślenia.

- Pracowało się ciężko nie ze względu na ludzi, ale na budżet, który dla jednostek samorządu terytorialnego właściwie opracowywał dyrektor Wydziału Finansowego Urzędu Wojewódzkiego w Pile. Rada nie miała na to większego wpływu. Własnych dochodów było bardzo mało.

Z jakimi problemami się wtedy borykaliście?

- Głównie z budownictwem mieszkaniowym, ale wybudowano wówczas 4 przedszkola, utworzono żłobek, rozbudowano Szkołę Podstawową nr 4.

Pierwszym burmistrzem został pan Klukowski.

- I to było nieporozumienie.

Dlaczego?

- Z Piły do Wałcza przywieźli go W. Kulesza razem z A. Suboczem. Wytrwał jakieś 2 lata. Jego pierwszym zastępcą był H. Dąbrowski. Przyzwoity człowiek, ale po 3 miesiącach zmienił go W. Polcyn, a Rada odwołała Klukowskiego.

Z jakiego powodu?

- To był lekarz mieszkający w Pile, który nie czuł tutejszego klimatu. Burmistrzem Wałcza został Polcyn. Działacze Solidarności zrobili wtedy referendum o odwołanie burmistrza i Rady. Referendum miało kilka procent i było nieskuteczne.

W 1994 roku stery obejmuje w Wałczu lewica ze śp. Zdzisławem Tuderkiem na czele. Rządzicie w mieście nieprzerwanie przez 24 lata. Przez kilka kadencji mieliście zdecydowaną przewagę w Radzie Miasta.

- Lata 1994-98 to była najlepsza kadencja w historii miasta. Po raz trzeci zostałem przewodniczącym Rady. Weźmy pod uwagę, że nie było żadnych środków unijnych. Jeździliśmy z burmistrzem Tuderkiem po Warszawach, do Piły i udało nam się pozyskać 100 milionów złotych, czyli półtora budżetu! Wybudowaliśmy dwie sale, były pieniądze na modernizację oczyszczalni ścieków, udało się zlikwidować kilkadziesiąt (!) kotłowni i spiąć sieć.

W 1998 roku trafił pan do powiatu.

- Mieliśmy 13 mandatów, ale niestety jeden z naszych członków z Tuczna zdradził. Po niecałych dwóch latach przyszli radni z Unii Wolności i udało się z ich inicjatywy zawiązać koalicję. Ustalenia były takie, że ja zostanę starostą, a wicestarostą Darek Szalla. Nie zgodziłem się na tę kandydaturę i wskazałem Bogdana Wankiewicza. Taka prawda, cóż począć.

Dogadywaliście się?

- Ja byłem w samorządzie już 20 lat, Wankiewicz dopiero się uczył. W wielu sprawach mu pomagałem, wprowadzałem go. Wspierałem go też, gdy robił doktorat. Potem uznał, że jestem mu niepotrzebny…

Płynnie przechodzimy w lata 2002-2006.

- Przed wyborami były inne uzgodnienia. Starostą miał zostać ten, kto uzyska większą ilość głosów, ale Wankiewicz dogadał się z Platformą Obywatelską. Ja natomiast wróciłem do Zakładu Gospodarki Komunalnej. Wróciłem na swoje stanowisko, czyli  wicedyrektora. Tam dopracowałem do zasłużonej emerytury. Jestem szczęśliwym emerytem od 2,5 roku.

Podajecie sobie rękę z panem Wankiewiczem?

- Tak. Witamy się normalnie, tak jak trzeba.

Proszę jeszcze skłamać, że się lubicie.

- Tu nie można mówić o lubieniu, czy nielubieniu. Nie mam do niego żalu, że wybrał Platformę Obywatelską. Jedyny żal mam o to, że nie przyszedł wtedy i nie powiedział jaka jest sytuacja.

Co miał niby powiedzieć? Sorry, Janusz, radź sobie sam?

- Nie padło słowo przepraszam. Nie miałem też co liczyć na żadną pomoc z jego strony. Całkowicie się odwrócił. Nie odpowiadała mi taka forma rozstania. Gdybym w 2000 roku nie wyciągnął Bogdana ze szkoły, na pewno dzisiaj nie byłby tym, kim jest.

Czyli zadra w sercu została.

- Jestem po chrześcijańsku miłosierny (śmiech).

Jak pan ocenia w perspektywie lat połączenie szpitali?

- W 2001 r. spotkałem się w moim gabinecie z wojewodą Lisewskim, dyrektorem Zachodniopomorskiej Regionalnej Kasy Chorych, dyrektorem 107. Szpitala Wojskowego i dyrektorem Kasy Mundurowej z Warszawy. Podpisaliśmy list intencyjny o połączeniu szpitali. Muszę zaznaczyć, że szpital powiatowy nie miał jeszcze długów. W Radzie jednak nie było klimatu sprzyjającemu połączeniu. To było coś nowego, czego jeszcze nikt w Polsce nie robił. Po prostu bano się, że to może nie wyjść. W 2006 r., gdy odchodziłem, szpital miał zadłużenie ok. 4 mln zł i przestrzegałem, że na likwidację poprzez połączenie jest jeszcze za wcześnie. Jako jedyny radny wstrzymałem się od głosu. I wyszło na moje. Gdybyśmy połączyli szpitale pół roku później, państwo przejęłoby nasz dług.

Widział już pan wszystko w polityce?

- Jeszcze nie. Jednak negatywnie oceniam to, co się dzieje w kraju. Jestem kilka miesięcy młodszy od prezesa prezesów i też nie wybieram się jeszcze na polityczną emeryturę.

Jak pan ocenia byłą burmistrz Bogusławę Towalewską?

- Była bardzo dobrym gospodarzem.

To dlaczego przegrała wybory?

- Z kilku względów. Po pierwsze miała bardzo niesprzyjające jej media na czele z Extra Wałczem. Artykuły o folwarku na pewno jej nie pomogły. Po drugie mieszkańcy Wałcza doszli do wniosku, że nie czas na doświadczenie i dorobek, tylko na młodość, która nie zawsze idzie w parze z rozumem i osiągnięciami. Nowa władza mówi na razie głównie o młodych ludziach. O seniorach jeszcze nic nie słyszałem. Na razie czekam aż się młodzi wykażą i przedstawią w końcu program dla miasta.

Panie Januszu, przecież dopiero co zaczęli. Dajmy im trochę czasu.

- Ale to było smutne, gdy młody burmistrz przejmuje władzę i nawet nie stać go, żeby podziękować pani Towalewskiej. Dobrym przykładem szanowania następców była uroczystość pogrzebu George’a Busha seniora, na którym obecny i byli prezydenci siedzieli w jednej ławce. To jest szacunek dla poprzedników.

Będę go bronić. Jeszcze. To były pewnie emocje. Mógł zapomnieć. Nie sądzę, żeby zrobił to celowo, z rozmysłem.

- Może i nie wiedział, że trzeba podziękować. Życzę młodej władzy jednak jak najlepiej.

Pochwalę pana za ładnie ozdobiony blok na ul. Parkowej, w którym pan mieszka. Z okazji 11 listopada był cały we flagach. Patriotyzm ma się w sercu niezależnie od tego, kto sprawuje władzę w kraju?

- Polska jest jedna i takie zachowanie wynosi się z domu. Na różne święta wywieszamy flagę i manifestujemy patriotyzm. Nie tylko z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości i nie tylko raz w roku.

Dobrze, że Wałcz znalazł się w województwie zachodniopomorskim, a nie w Wielkopolsce? To m.in. pana zasługa. Co przemawiało za tym, że bliżej nam było do Szczecina, a nie do Poznania?

- Wałcz nie pasował mentalnie do Wielkopolski. Dla poznaniaków Wielkopolska kończy się na Noteci. My byliśmy dla nich Kargule.

Nie rozumiem.

- Byliśmy napływowi z różnych stron świata. Ówczesny wojewoda wielkopolski nie wykazywał nami żadnego zainteresowania.

A Szczecin wykazywał?

- Specjalnie przyjechał do Wałcza wicepremier Komołowski, wojewoda Lisowski, dwóch posłów z UW: Lewandowski i Puzyna, przewodniczący Sejmiku dr Zbyszek Zychowicz oraz posłowie  Jacek Piechota i Stasiu Kopeć z SLD. Z perspektywy czasu oceniam, że dobrze się stało, że znaleźliśmy się w zachodniopomorskim. Są tam sympatyczni ludzie tego samego pokroju co my. Byliśmy i jesteśmy dobrze jako powiat i miasto w tym województwie traktowani. Mamy kolej do Szczecina, za pół roku będziemy mieć obwodnicę… Poza tym przyzwyczailiśmy się już chyba wszyscy do tego zachodniopomorskiego. Jesteśmy wśród swoich, a w Wielkopolsce do dzisiaj jesteśmy dla nich Kargulami.

Jest pan radnym opozycji w Radzie Powiatu. Jak się współpracuje z panami Goszczyńskim i Wiśniewskim? Znajdujecie wspólny język?

- Dogadujemy się na zasadzie problemów, nie ideologii. To nie jest tak, że wszystko na nie, albo wszystko na tak. Byliśmy zbulwersowani pierwszymi sesjami.

Koalicja nie zachowała po prostu pozorów i o to ta cała afera?

- To jest buta i arogancja władzy. Tak postępuje PiS w Sejmie.

Naprawdę?

- Nawet gorzej.

Nie wierzę, że to mówi Janusz Różański.

- Tak jest przynamniej w tym przypadku. Jeżeli przewodniczący Rady mówi na sesji, że to jest demokracja, bo oni mają większość, to on myli demokrację z dyktaturą.

Chyba za ostro pan pojechał…

- W demokracjach szanuje się każdą mniejszość i się z nią po prostu rozmawia. To, co zrobiono z Romanem Wiśniewskim, że go nie wybrano do komisji budżetu, to było… niskie. Tak nie powiano się działać w samorządzie. Miejmy nadzieję, że był to nieprzemyślany wyskok, który się już nie powtórzy.

Taki mały wypadek przy pracy. Oj tam.

- Daj Boże.

Za rok minie 20 lat, jak jest pan szefem powiatowych struktur SLD. Nikt nie chce zająć pana miejsca, czy po prostu nie  daje się pan tak łatwo wygryźć?

- Koleżanki i koledzy mają do mnie zaufanie. W przyszłym roku wybory, zobaczymy jak będzie. Jednak dobrze by było, żeby więcej pojawiło się u nas młodych ludzi.

Jak pan spędza czas wolny? Dalej działeczka i brydż sportowy? Zdrowie dopisuje?

- Czasu wolnego za dużo to nie mam. Oprócz hobby jest jeszcze przecież polityka. A zdrowie… Jestem po poważnej operacji. Nie jest tajemnicą, że minęło już 18 lat, jak miałem operację raka jelita grubego. Nic złego się nie dzieje, jestem pod kontrolą lekarzy. Na razie czuję się świetnie. Mam dużo energii i chęci do działania. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.

Dziękuję za rozmowę i życzę zdrowia.

(mk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(11)

ASDASD

12 11

W Wielkopolsce Kargulami? Dla Szczecina bliżsi ? Człowieku co Ty mówisz!!! Gdybyśmy byli w Wielkopolsce dawno byśmy mieli obwodnice. Tu nie chodziło o to czy bliżsi tylko o to aby stołki były dla swoich!!! Tu chodziło o kumoterstwo i kolesiostwo.
12:40, 17.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

WałczaninWałczanin

10 7

Zobaczyłby co to znaczy porządek po Poznańsku.
Widać jaka opcja skoro Towalewską chwali. 12:47, 17.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AdamAdam

13 12

Ale kłamca kłamca i jeszcze raz kłamca malutki człowieczku Wankiewiczowi to ty do pięt nie dorastasz. Sale jaką ty sale wybudowałeś weź się nie ośmieszaj z tymi kłamstwami. Sala przy sp2 została wybudowana dzięki staraniom i zabiegom Wankiewicz a wówczas jako dyrektora sp2. Ty pomagałeś wankiewiczowi wchodzić do samorządu i przy studiach doktoranckich może jeszcze napiszesz że za niego zdałeś? Chłopie Wankiewicz nie chciał z tobą współpracować bo się do niczego nie nadawałeś i nie nadajesz. Nawet śp.Tuderek nigdy nie powierzył ci żadnego stanowiska kierowniczego bo się bał że sobie nie poradzi. 14:22, 17.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ElaEla

10 10

Różański weź się chłopie nie ośmieszaj żal mi ciebie jak czytam te bzdury 14:42, 17.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

tubylectubylec

10 9

kończ towarzyszu wstydu sobie oszczędż 16:36, 17.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JózekJózek

9 3

I co się tu podniecać. Różański prostolinijny i jak zwykle szczery do bólu. Co myśli to powie, patrząc w oczy. A pamięć, co twierdzą wszyscy, którzy mieli z nim do czynienia- ma idealną. Kargulami już w latach 80 w Poznaniu nas nazywano. Popytajcie starych budowlańców. Z tego co pamiętam, kasę na halę sportową przy "Dwójce", załatwiali w W-wie, obydwaj z burmistrzem Tuderkiem, a budowali ją fachowcy. 20:20, 17.12.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

MWMW

5 5

No to masz kiepską pamięć i w dodatku zakłamaną do bólu. Kasę na salę załatwił Wankiewicz a różański co najwyżej mógł załatwić wejściówki na mecz orła i nie zakłamuj rzeczywistości bo aż mi ciebie żal. Jak Wankiewicz wyszedł z inicjatywą budowy sali przy sp2 to wszyscy pukali się w głowy a Januszek w szczególności ale jak już udało mu się pozyskać środki na budowę to różański nagle się ocknął oo udało mu się a to trzeba teraz przekuć to na nasz sukces!!! ot cała prawda na szczęście są ludzie którzy pamiętają tamte czasy. 23:37, 17.12.2018


EmilEmil

8 10

Różański słoma z butów ci wystaje !!!! Nie wstyd ci jak patrzysz w lustro? Tyle kłamstw tu wypisywać!!! Lepiej powiedz ile dziennie kłamliwych paszkwili wysyłasz na starostę tylko po to żeby go zniszczyć bo nie możesz zdzierżyć że nie chce z tobą w żaden sposób współpracować tylko że ty nie możesz pojąć że to nie jest wina Wankiewicza ty po prostu jesteś za cienki Bolek twój maks to bycie radnym a myślę że to i tak nadwysrost. 23:45, 17.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

killbillkillbill

8 7

Komuna jednak robiła siano z mózgu! Grudzień jest najlepszym miesiącem, żeby wam towarzysze o tym przypomnieć! Ofiary grudnia krzyczą.....PRECZ Z KOMUNĄ! 18:19, 18.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JózekJózek

3 3

Odpowiedź do MW: mam wrażenie, że uderzyłem w stół... Potwierdzają to kolejne epitety typu kłamca, zakłamany i żarliwa obrona historii sprzed stu lat. Jeśli tak jest jak myślę, to prawdomówność - wybitna cecha MW zostanie niebawem (wreszcie) zweryfikowana, bo już są tego przesłanki. I nie użalaj się nade mną, zostaw ten żal dla siebie- przyda się 18:58, 18.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

blackblack

6 12

Komuchu czas wyjść z samouwielbienia, twój czas jak i i towalewskiej dobiega końca i ćmoku te swoje wyróżnienia i zaszczyty są nic nie warte, bo to tylko dodatki bez żadnego znaczenia,ten czas twoich działań i dokonań to czas bezpowrotnie stracony 08:50, 19.12.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%