Zamknij

Nie jest bardzo dobrze

15:02, 14.04.2020 Zuzanna Błaszczyk-Koniecko Aktualizacja: 16:54, 28.04.2020
Skomentuj

Kiedy piszę ten tekst, jest 31 marca, 20 dzień kwarantanny. Kilka godzin po ogłoszonych przez przedstawicieli rządu kolejnych restrykcjach. Dla mojej rodziny w sumie niewiele się zmieniło.

Kiedy wprowadzono początkowe ograniczenia - my od razu przestaliśmy spotykać się z rodziną i  znajomymi, wprowadziliśmy zasadę, że na zakupy chodzi raz na kilka dni jedna osoba, nie opuszczamy domu i nie spacerujemy po mieście bez wyraźnej konieczności. Na zakupy chodzę z listą, w domu obmyślam, które miejsca odwiedzę po kolei, żeby się nie snuć bez sensu i nie wracać kilka razy w te same miejsca, jak to mam w zwyczaju w normalnych okolicznościach. W pierwszych dniach kwarantanny dwa razy poszłam biegać z koleżanką, ale się nie całowałyśmy. Raz rozmawiałam z sąsiadem przez płot, raz z panem w aptece i co kilka dni mam kontakt z teściową, której dostarczam zakupy. Też się nie całujemy. Więcej grzechów nie pamiętam. Jedyną czynnością, która wprowadzała trochę normalności w nową sytuację i czymś, co pozwalało nam nie zwariować, były spacery po lesie z dzieckiem. Ładowaliśmy go do samochodu i wywoziliśmy kilkanaście kilometrów od domu, żeby się wybiegał. Jak na parkingu stały inne auta, szukaliśmy innego miejsca. Teraz i to zostało nam zabrane - dziękuję mieszkańcy Warszawy, Krakowa, Poznania, Łodzi i innych dużych miast. Dziękuję wszystkim, którzy postanowili w ubiegłą sobotę rozpalić grille i spotkać się w jednym miejscu. Wiem, że nie macie tam komfortu posiadania lasów na wyciągniecie ręki, ale nie przyszło wam do głowy, że tłoczenie się na bulwarach, w parkach i na zamkniętych (!) placach zabaw to nie jest izolacja?

Jestem raczej pozytywnie nastawioną do życia osobą. Jak mi nie pasuje długoterminowa prognoza pogody  na jednym portalu, szukam innej i upieram się, że na pewno sprawdzi się ta lepsza. Rzadko wkurzam się na rzeczy, na które nie mam wpływu, ale cała ta kwarantanna zaczyna mnie mocno irytować i przygnębiać. Zasypiam i budzę się z koronawirusem. Rano niecierpliwie wyczekuję pierwszych komunikatów, potem sprawdzam je około południa, 14.00, 17.00 i 20.00. Już kilka minut po 18 wciskam nerwowo klawisz F5, czekając niecierpliwie na podanie danych z Włoch na worldometers.info. Potem do nocy prowadzę skomplikowane analizy i działania arytmetyczne, próbując (na podstawie danych z całego świata) przekonać samą siebie, że ten koszmar już długo nie potrwa.

Rozmawiam z przedsiębiorcami, którzy znaleźli się w tragicznej sytuacji finansowej. Trzeba pamiętać, że większość firm w tym kraju to małe i średnie przedsiębiorstwa, w których w 2019 roku pracowało aż 10 milionów osób. Często właściciele takich firm żyją z miesiąca na miesiąc albo nawet tygodnia na tydzień. Teraz mówią, że właściwie jest im obojętne, czy umrą z powodu koronawirusa, czy z głodu. Nie mają oszczędności, zwalniają pracowników już teraz, bo wiedzą, że nie będą mogli im zapłacić. Gospodarka to sieć naczyń połączonych, jedna firma nie zapłaci drugiej - druga też wpada w kłopoty i przestaje płacić trzeciej, trzecia czwartej itd. Pracownicy są zwalniani - nie mają pieniędzy na zakupy, spada popyt. Produkcja staje, giełda szaleje. Recesja. Krótko mówiąc, jak mawia moja przyjaciółka, nie jest bardzo dobrze.

Bez pomocy państwa firmy nie mają szansy przetrwać. Pakiet antykryzysowy przygotowany przez rząd to jeden wielki skandal, odroczenie składek ZUS jest wyrokiem, tylko „wspaniałomyślnie” przez rząd odroczonym. Przedsiębiorcy nie mogą zostać zwolnieni ze składek ZUS, księża - mogą. Dobrze, że senatorowie stanęli na wysokości zadania i wprowadzili konieczne poprawki. Przede wszystkim dokonali zmian w Kodeksie wyborczym, które z niezrozumiałych dla mnie względów znalazły się w tym samym dokumencie, co pomoc dla przedsiębiorców. Nie będę komentować parcia partii rządzącej do organizacji wyborów w czasie pandemii. To zwykłe draństwo. Przypomnę tylko, że we Francji odbyły się na początku marca wybory samorządowe i dobrze wiemy, jak to się skończyło.

PS Kiedy kończę ten tekst, wiem już, co Sejm zrobił z poprawkami zaproponowanymi przez Senat. Bez dyskusji i refleksji głosami Prawa i Sprawiedliwości wyrzucił je do kosza. Nie jestem rozczarowana, po partii rządzącej spodziewam się zawsze wszystkiego najgorszego. Nie będzie zwolnienia z ZUS-u, nie będzie 20 miliardów na ochronę zdrowia ze środków unijnych, nie będzie cotygodniowych testów na koronawirusa dla pracowników służby zdrowia. Będą za to wybory.

PS 2 W imieniu całej redakcji dziękuję pani Annie Ziemkowskiej za rzeczowe i merytoryczne komentarze na naszym profilu na Facebooku.

(Zuzanna Błaszczyk-Koniecko)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%