Zamknij

Wicelider pokonany

15:06, 18.03.2019 piotr Aktualizacja: 15:07, 18.03.2019
Skomentuj

Piłkarze wałeckiego Orła podejmowali na swoim boisku wicelidera IV ligi Regę Trzebiatów i mimo że nie byli faworytami, pokonali rywali. Waleczność i zaangażowanie dobrze wróży na przyszłość, choć do końca rozgrywek jeszcze bardzo daleko.

Orzeł Wałcz - Rega Trzebiatów 3:1 (0:0)

Bramki: Orzeł - Wegner, Popiołek, Babiak.

Około 100 kibiców przyszło oglądać pierwszy mecz Orła na własnym terenie w rozgrywkach rundy wiosennej IV ligi i się nie zawiodło. Pogoda dopisała, choć czasami ostre porywy wiatru utrudniały grę, podobnie jak trochę nierówna murawa. Pomimo tego, że goście - choćby z racji zajmowanego miejsca w tabeli - byli faworytami, to mocno zmobilizowani gospodarze natychmiast po pierwszym gwizdku przystąpili do natarcia i już w 5. minucie mogli otworzyć wynik. Wegner znalazł się sam na sam z bramkarzem rywali, lecz kąt był zbyt ostry i zawodnik Orła uderzył w boczną siatkę. W odpowiedzi przyjezdni przeprowadzili szybką akcję, a interweniujący w polu karnym Woźniak - zdaniem arbitra - zatrzymał piłkę ręką i sędzia wskazał na „wapno”. Jednak po konsultacji z asystentem - co jest rzadko spotykane - decyzja z rzutu karnego została zmieniona na korner, wywołując aplauz widowni. Kilka minut później miejscowi po raz kolejny mogli wyjść na prowadzenie, lecz Kowalczuk w ogromnym zamieszaniu, jakie powstało na polu karnym Regi, obił tylko słupek. Praktycznie do końca pierwszej połowy zespoły odpowiadały atakiem na atak, a z obu stron mogły paść bramki. W 25. minucie tylko dzięki źle nastawionemu celownikowi napastnika gości gospodarze ustrzegli się straty, a kilkanaście minut później w zamieszaniu pod bramką Regi obrońcy przyjezdnych w ostatniej chwili wybili piłkę. Trochę przypadkowo trafiła ona do wysuniętego zawodnika przyjezdnych, goście natychmiast przeszli do groźnej kontry i tylko dzięki przytomności umysłu defensorów Orła miejscowi nie stracili gola. W drugiej odsłonie nadal trwała wymiana ciosów, choć nie wszystko kończyło się celnym uderzeniem. Dopiero kwadrans po zmianie stron Wegner po dłuższym zastanowieniu zdecydował się na strzał, a uderzona z kilkunastu metrów piłka trafiła w długi róg bramki gości. Przyjezdni natychmiast ruszyli do przodu i pięć minut później wyrównali. Wprawdzie gol - zdaniem wielu kibiców - padł z pozycji spalonej, arbiter pozostał niewzruszony. Wałczanie ambitnie dążyli do zdobycia drugiej bramki i po kolejnych pięciu minutach to im się udało. Rzut wolny z około 25 metrów wykonywał Popiołek, a uderzona precyzyjnie piłka jeszcze kozłowała przed bramkarzem gości i myląc golkipera przy słupku wpadła do siatki. Przyjezdni jeszcze kilka razy mocno szarpnęli, lecz defensywa Orła zdecydowanie panowała na własnym przedpolu. Wynik ustali w już doliczonym czasie gry Babiak, który po przejęciu piłki trafił praktycznie z zerowego kąta.

- Należy cieszyć się z każdego punktu - skomentował spotkanie trener Orła Dariusz Pilip. - Taka jest piłka, raz da jak dzisiaj, a raz zabierze, jak tydzień temu w Szczecinku. Gdyby podyktowany w 8. minucie rzut karny został wykonany, spotkanie mogło potoczyć się inaczej. Dzięki temu zwycięstwu dostaliśmy trochę „tlenu” i może coś na tym dobrego zbudujemy.

(piotr)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%