Mimo że prezydent Andrzej Duda zawetował dwie ustawy reformy sądownictwa, około stu wałczan za namową posła Pawła Suskiego i Romana Wiśniewskiego, znowu spotkało się na placu Wolności 24 lipca, żądając trzeciego weta.

Na początku zgromadzeni wysłuchali orędzia prezydenta Andrzeja Dudy. Zgromadzeni nie mieli za to ochoty słuchać orędzia premiera Beaty Szydło. P. Suski nie omieszkał przy okazji negatywnie skomentować wpadki wizerunkowej Prawa i Sprawiedliwości z dwoma orędziami.

- Ten łańcuch światła oświecił umysły tych najbardziej zatwardziałych, a przede wszystkim prezydenta, który rano zaskoczył nie tylko polityków, Polaków, ale też Europę i cały świat. Odetchnęliśmy, ponieważ te dwie ustawy rzeczywiście stanowią o przyszłości naszej demokracji, natomiast trzecia, której prezydent nie zawetował, będzie dotykała każdego Polaka. W sądach rejonowych będziemy się spotykać z upartyjnionymi orzeczeniami, te orzeczenia mogą być wydawane nawet na telefon - mówił P. Suski. - Zbigniew Ziobro, który jeszcze 4 dni temu wyśmiewał urząd prezydenta i mówił, że ewentualne weto możemy włożyć między bajki, dzisiaj nie potrafił się wypowiedzieć. Na placówkę wysunął młodego politologa, ministra Patryka Jakiego, który opisał swoje i chyba ministra Ziobro na Twitterze. To głupi i haniebny wywód, dlatego nie zamierzam go przytaczać. Chcę tylko zwrócić uwagę, że to jest bezpośrednia przyczyna zachowania prezydenta. A. Duda miał trzy powody: jednym z nich mogło być strzeżenie Konstytucji, drugim uchybienia formalne, a trzecim - moim zdaniem - najważniejszym jest brak zaufania do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Bo temu człowiekowi nie można ufać.

- Chciałbym mieć szacunek dla pana Andrzeja Dudy, który wygrał wybory i który reprezentuje nas na świecie. Chciałbym, ale nie mogę - zdradził Roman Wiśniewski. - Rozmawiałem z prawnikami, bo próbowałem zrozumieć logikę tych wet. I nikt mi nie potrafił odpowiedzieć, z jakiego powodu A. Duda zdecydował się akurat zawetować te ustawy, a tej jednej nie. Może odbyło się tam jakieś losowanie? To miał być spójny mechanizm dobrej zmiany, trzy ustawy, to dlaczego zawetował dwie, dlaczego nie trzy? Nie da się jeździć na trzech kołach. Tym bardziej na jednym. Te wszystkie ustawy powinny trafić do kosza. Powinien rozpocząć się proces, który jest potrzebny. Reforma jest niezbędna, ale nie może rozwalać sądów i nie może być reformą niespójną.

Demonstranci skandowali: ?Żądamy weta? i ?Trzeciego weta?, z głośników można było natomiast usłyszeć piosenkę ?Kocham wolność? Chłopców z Placu Broni.

Organizatorzy poprosili mieszkańców o zabranie głosu. Mówił m.in. znany z poprzednich manifestacji Maciej Łukaszewicz, który prosił, żeby nie kojarzyć go z partią polityczną, bo do żadnej nie należy. Podkreślił, że jest po prostu mieszkańcem Wałcza.

- Jeśli ktoś miał powiedział czy to wszystko ma sens, dzisiaj się okazało, że ma to kolosalne zdarzenie. Dziękuję, że nie daliśmy się wmanewrować w agresję i obalanie rządu, ale broniliśmy swoich praw - mówił. - Uważam, że dobrze się dzisiaj stało. Moim zdaniem to ręka wyciągnięta w naszą stronę. To, co nas w historii ratowało, to umiejętność zawarcia kompromisu. Tak było za Solidarności, że w 1989 roku dogadali, że dogadaliśmy się w roku 1997 przy uchwalaniu Konstytucji. To nas ocala jako naród.

- Jestem dumna, że mogę być na tej demonstracji i że mogę być wśród państwa - mówiła jedna z demonstrujących. - Ludzie w małych miastach są mniej anonimowi, bardziej narażeni na nieprzyjemności. W dużych, wielotysięcznych miastach, demonstracje nie wymagają takiej odwagi.

Po wystąpieniach kilku mieszkańców, głos zabrał także starosta Bogdan Wankiewicz.

- Jeszcze wczoraj nikt nie myślał, że prezydent Andrzej Duda zawetuje te dwie ustawy. Te protesty odniosły bardzo pozytywny skutek, pomogły prezydentowi podjąć decyzję, zobaczył, ile naród może, że w narodzie jest siła - mówił samorządowiec.

- Łatwo jest protestować siedząc w fotelu i nie zgadzać się z rządami PiS-u. Siedziałem tak jeden dzień, siedziałem drugi i doszedłem do wniosku, że to obywatelowi nie przystoi, więc podniosłem się z tego fotela, bo miałem wewnętrzną potrzebę, żeby tu być - dodał wójt gminy Wałcz Jan Matuszewski. - My nie chcieliśmy obalać rządu, chcieliśmy zrozumienia, wysłuchania naszych racji.

Demonstracja zakończyła się odśpiewaniem hymnu i zapaleniem zniczy przed wałeckim Sądem Rejonowym. Organizatorzy spotkania zapowiedzieli, że kolejne manifestacje będą organizowane w zależności od rozwoju sytuacji.

mk