Zamknij

Wojna, w której ofiarami są dzieci

22:54, 31.05.2019 P.K Aktualizacja: 22:56, 31.05.2019
Skomentuj

Wałczanin Andrzej Dąbrowski umieścił w Internecie film, na którym widzimy fragment akcji odebrania mu córki. Choć to tylko kilkuminutowe nagranie, niezawodni internauci już wydali wyrok. Niestety, sprawa nie jest taka prosta. Ten poważny konflikt będzie musiał rozstrzygnąć sąd.

Na filmie widać Andrzeja Dąbrowskiego, jego byłą żonę, Małgorzatę, której towarzyszy siostra, policjanta, strażnika miejskiego i dwie kuratorki. Autorką nagrania jest aktualna żona A. Dąbrowskiego.

Wszystko zaczęło się wcześniej, nie widać chwili, kiedy wszystkie widoczne na nagraniu osoby wchodzą do środka. Gospodarz nie chce nikogo wpuścić na górę do córki, strażnik miejski próbuje go odsunąć. Kuratorki informują, że realizują postanowienie sądu. A. Dąbrowski nie przyjmuje tego do wiadomości, prowadzi z nimi dyskusję. Jedna z kuratorek prosi, żeby Dąbrowski zawołał córkę, Wiktorię. Po chwili dziewczynka schodzi, słychać cichy głos, który mówi, że chce pójść do mamy. Przy dziecku trwa dyskusja, matka wyciąga do niej ręce, ojciec podnosi głos, dziewczynka zaczyna płakać i ucieka na górę. Ojciec radzi, żeby zamknęła się w pokoju. Matka próbuje wejść na górę, były mąż jej to uniemożliwia, interweniuje strażnik miejski, ojciec krzyczy, że w jego domu biją dziecko, choć dziewczynka jest już na innym piętrze z bratem. Na górę wchodzi matka, kamera podąża za nią. Dziewczynka płacze w objęciach brata, nastolatek mówi, że siostra nie chce iść. Syn krzyczy, że matka się nim nie interesuje, zależy jej tylko na Wiktorii, matka zaprzecza. M. Dąbrowska spokojnie rozmawia z dziewczynką, przekonuje, żeby z nią poszła, Wiktoria kurczowo trzyma się brata, powtarza, że nie chce iść, że mają jej dać spokój. Do pokoju wchodzi siostra M. Dąbrowskiej, krzyczy i szarpie się ze swoim nastoletnim siostrzeńcem. Ciotka pozwala sobie także na komentarze na temat ojca, nastolatek każde jej się nie odzywać, wstaje i siłą próbuje wyprosić ciotkę z pokoju. W tym momencie matka wykorzystuje chwilę nieuwagi syna, bierze głośno protestującą dziewczynkę na ręce, wybiega z pokoju i zbiega po schodach. Ojciec krzyczy, że film zaraz będzie w Internecie. I rzeczywiście tam trafia. Do chwili powstania tego tekstu udostępniło go 55 tys. osób.

- Jest to film, który oglądamy od środka, nie znamy reżysera, nie wiemy o co chodzi. To ustawka zrobiona przez tego pana, od początku do końca. Świadczy o tym sposób, w jaki to pokazano. To jest pokazanie sytuacji, w której ojciec wplątuje dziecko w tragiczną sytuację. A tę tragedię dziecka spowodowali rodzice. Czy te osoby w ogóle nadają się na rodziców? To powinien rozstrzygnąć sąd rodzinny - mówi prezes Sądu Rejonowego w Wałczu Krzysztof Koczenasz. - Ludzie wyciągają sytuacje z własnego życia na forum, żeby kogoś zszokować, coś osiągnąć. To wszystko to jest manipulacja, nikt nie wchodzi w sedno. I tak należy to odbierać, jako jedną wielką papkę. Jeżeli dwie dorosłe osoby mają dzieci i dochodzą do wniosku, że dalej nie mogą ze sobą żyć, to muszą pamiętać, że mają dzieci, które zawsze będą ich łączyły. Czy tym osobom nie da się wytłumaczyć, że muszą tak rozwiązać swoje problemy, aby to w jak najmniejszym stopniu rzutowało na dzieci? A tam cały czas jest walka. Wojna, którą ci państwo sami sobie urządzili. A ofiarami są dzieci.

Wersje rodziców bardzo się od siebie różnią. Mężczyzna winą za sytuację w rodzinie obarcza swoją byłą żonę i jej obecnego partnera. Jego eksmałżonka, Małgorzata Dąbrowska, przekonuje, że to były mąż, nie realizując postanowienia sądu, pogłębia istniejący konflikt i działa na szkodę córki Wiktorii i jej brata, Dawida.

- Rozwiedliśmy się z orzeczeniem o winie byłej żony w grudniu ubiegłego roku, a rozstaliśmy się w lipcu. Ustaliliśmy, że ona będzie się opiekować 6-letnią wtedy Wiktorią, 15-letni wówczas Dawid na wyraźną prośbę został ze mną. Była żona zrzekła się majątku, ale później zaczęła tego żałować i chciała do mnie wrócić. Mam swoją godność, dlatego nie zgodziłem się na to, tym bardziej, że znalazłem wspaniałą kobietę, która została moją żoną - opowiada Andrzej Dąbrowski. - Uważam, że była żona obraca się w towarzystwie, w którym dziecko nie powinno przebywać. Jej nowy partner ma niebieską kartę za znęcanie się nad poprzednią rodziną. Mam bardzo dużo nagrań, w których mi grozi, a co najgorsze obraża naszego syna. Wiedziałem o tym wszystkim, ale mimo to chciałem, żeby córka była przy żonie. Było tak do dnia, w którym dowiedziałem się, że matka i jej nowy partner biją i szarpią Wiktorię, źle się do niej odnoszą, a partner byłej żony nie zwraca uwagi na naszą córkę, kiedy do domu przyprowadza swoje dziecko. Wiktoria nie chciała tam jechać, zwierzyła się ze wszystkiego, dlatego jej tam nie puściłem. To działo się przed Wielkanocą.

A. Dąbrowski poinformował policję o tym, że jego córka może być bita, postępowanie zostało wszczęte. Za kilka dni dziewczynka ma zostać przesłuchana przez biegłych. W tym czasie w sądzie złożył wniosek o zabezpieczenie dziecka przy nim do wyjaśnienia sprawy ewentualnego znęcania się nad dzieckiem. Sąd ten wniosek odrzucił, matka zaczęła podejmować próby odzyskania dziecka na podstawie wyroku rozwodowego, zgodnie z którym Wiktoria miała przebywać z nią.

- Wiktoria nie chciała wracać do matki, nie odbierała od niej telefonów, miałem ją tam zawieźć na siłę? - pyta. - Prób odebrania dziecka było kilka, za każdym razem córka odmawiała, uciekała przed matką na górę. Przed ostatecznym odebraniem mi córki, co widać na filmie, odbyła się konfrontacja. Wiktoria wyraźnie powiedziała, że nie chce iść do matki. Nikt nie wziął pod uwagę jej słów.

Andrzej Dąbrowski powołuje się na opinię psychologa z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Wałczu, pod opieką której od sierpnia znajduje się Wiktoria. Psycholog w swojej opinii sporządzonej na prośbę ojca, pisze, że ma dobry kontakt z dziewczynką, która jest otwarta i szczerze mówi o sytuacji, w której się znalazła. Wyraźnie komunikuje psychologowi, że chce zostać z ojcem, że czuje się przy nim bezpiecznie i jednocześnie skarży się na zachowanie mamy i jej partnera: padają słowa o klapsach, krzykach i braku uwagi ze strony dorosłych. Psycholog podkreśla, że powinno się uszanować prośbę dziecka i zadbać o dojrzałe, zgodne relacje między rodzicami.

- Ja naprawdę nie chcę odbierać córki matce, chcę tylko, żeby zmieniła towarzystwo, w którym przebywa, żeby moja córka wychowywała się w bezpiecznym i odpowiednim dla niej otoczeniu - podkreśla A. Dąbrowski. - Jeśli chodzi o umieszczenie tego filmu w sieci, zrobiłem to z pełną odpowiedzialnością ewentualnych konsekwencji. Gdyby nie ten film, nikt by mi nie uwierzył i nie zwrócił uwagi na tę sytuację. Mam nadzieję, że Wiktoria mi wybaczy, bo zrobiłem to dla jej dobra. Syn nie ma do mnie pretensji, bo jest już prawie dorosły, doskonale wie, co się dzieje w domu, z kim związała się matka i co na temat miejsca swojego zamieszkania mówi jego siostra. Również on uważa, że Wiktoria powinna mieszkać z nami, bo towarzystwo mamy jest - najdelikatniej mówiąc - nieodpowiednie.

Kiedy rozmawiałam z Andrzejem Dąbrowskim i jego żoną, 16-letni Dawid przysłuchiwał się rozmowie. Wyraźnie podkreślił, że słowa, które wypowiedział na filmie o tym, że dla mamy liczy się tylko córka, są prawdziwe i je podtrzymuje. Mówi, że nie doznał żadnych przykrości z powodu umieszczenia filmu w Internecie, rówieśnicy ze zrozumieniem traktują sytuację, w której znalazła się jego rodzina.

Małgorzata Dąbrowska przekonuje z kolei, że Wiktoria została przez ojca zmanipulowana. Podkreśla, że żadne akty przemocy nie miały miejsca w ich domu. Jej nowy partner nie tylko jej nie bije, ale nigdy też nie podnosi na nią głosu, a to działo zostało wytoczone, ponieważ wszystkie inne okazały się nieskuteczne.

- Kiedy Wiktoria była już u nas, powtarzała, że tata kazał jej mówić, że nie chce do mnie iść i to tata kazał jej mówić, że mój partner ją bije. Jeszcze trochę i zostaniemy oskarżeni o molestowanie, to przecież taka naturalna droga w tego rodzaju sprawach - irytuje się M. Dąbrowska. - Wiktoria bardzo się cieszyła, że poszła w końcu do przedszkola. Panie z dziećmi przygotowały dla niej piękne powitanie, one też już mają dość tej sytuacji, to jest trudne dla wszystkich. Córka nie chodziła do zerówki i na dodatkowe zajęcia, były mąż chciał załatwić jej dodatkowe nauczanie, odizolował ją od świata zewnętrznego, by móc nią manipulować i udało mu się to. To dziecko ma traumę, nie pozwala się na przykład filmować i fotografować, mówiła, że ojciec wciąż to robił. Bardzo nerwowo reaguje na widok telefonu.

M. Dąbrowska opowiada, że odeszła z domu i zrzekła się majątku, żeby uniknąć kłótni z mężem. Zgodziła się na to, żeby syn mieszkał z ojcem i choć tak naprawdę chciała, żeby był z nią, uszanowała jego wybór.

- Ojciec Dawida miał próbę samobójczą i uważam, że to między innymi dlatego syn chciał z nim zostać, bał się o niego. Nie chciał, żeby został sam. Ja miałam przecież partnera. Moim zdaniem ta próba samobójcza to był element manipulacji synem. Gdyby naprawdę chciał to zrobić, to by to zrobił skutecznie, nie narażając przy tym syna na tak straszne przeżycia - przekonuje. - Wszystkie oskarżenia byłego męża pod adresem moim i mojego partnera są wyssane z palca. On chce mnie zniszczyć. Zabrał już wszystko, doprowadził do zwolnienia nas z pracy, próbuje zrobić to w kolejnym miejscu, w którym znalazłam zatrudnienie, nęka telefonami, wiadomościami, wie wszystko na nasz temat, a jak nie wie, wymyśla dziwne historie. Wiktoria jest dla niego narzędziem, za pomocą którego może się na  mnie zemścić. Ja się go boję, jest zdolny do wszystkiego. Pokazał to, publikując film i narażając dzieci na śmieszność, sprzedając ich prywatność. Nigdy bym się na to nie zdobyła, chociaż też mam różne nagrania.

Partner M. Dąbrowskiej przyznaje, że rzeczywiście obraził Dawida, ale zapewnia, że wszystkiego żałuje i następnego dnia go przeprosił.

- To był straszny czas, Wiktorii nie było z nami, nie mogliśmy się z nią widywać. Byliśmy bardzo zdenerwowani, do tego Dawid nie traktował wtedy matki najlepiej, nie próbował nawet ułatwić spotkania z siostrą - opowiada. - Bardzo tego żałuję. Przeprosiłem go, chociaż nie wiem, czy te przeprosiny przyjął.

M. Dąbrowska mówiąc o opinii psychologa z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej twierdzi, że to efekt manipulowania dzieckiem. Opowiada, że w ostatniej rozmowie psycholog zaproponowała zmianę specjalisty, który będzie opiekował się Wiktorią.

- Wygląda na to, że dotarło do niej, że się zagalopowała, że też dała się zmanipulować, zresztą podkreśliła, że takie zaświadczenie wydała na prośbę ojca Wiktorii. 31 maja córka będzie przesłuchiwana przez biegłych. Jestem przekonana, że wtedy prawda o graniu dzieckiem wyjdzie na jaw - mówi M. Dąbrowska. - Sytuacja widoczna na filmie została ze szczegółami zaplanowana i wyreżyserowana. Oni przecież wiedzieli, że przyjdę po córkę, że sąd oddalił wniosek o zabezpieczenie jej przy ojcu, podejmowaliśmy te próby wcześniej i nie chcieliśmy robić tego na siłę, ale nie mieliśmy wyjścia, skoro bezprawnie przetrzymywał Wiktorię. Tak naprawdę to zawsze był problem z tym, żeby były mąż oddał córkę w ustalonym terminie, nigdy nie chciał robić tego dobrowolnie, chociaż ona zawsze chciała do mnie wracać. Mam nagrania, na których o tym mówi. To nasiliło się po 18 stycznia, kiedy nowa partnerka mojego byłego męża popchnęła mnie przy córce. Od tego czasu Wiktoria nie chciała tam przebywać, przez trzy tygodnie w ogóle nie chciała jeździć do domu ojca. Mimo wszystko zawsze podkreślaliśmy, że to przecież jej tata, nigdy nie ograniczałam byłemu mężowi kontaktu z córką, bo zdaję sobie sprawę, że jest dla niej bardzo ważny. Zawsze mógł się z nią widywać, nie było z mojej strony żadnych przeszkód. Sam to zniszczył swoim zachowaniem.

A. Dąbrowskiemu nie podoba się sposób przeprowadzenie interwencji w jego domu: przede wszystkim obecność strażnika miejskiego i towarzyszącej byłej żonie ciotki.

- Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Mamy podpisane porozumienie o współpracy. Patrol miał taki skład i w takim składzie udzielał asysty - wyjaśnia rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wałczu asp. B. Budzyń.

- Nasze interwencje są inne. Ta, którą omawiamy, dotyczyła spraw wewnątrzrodzinnych, my - kiedy zachodzi taka konieczność, na mocy postanowienia sądu - odbieramy dzieci rodzicom i umieszczamy w pieczy zastępczej - informuje dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Wałczu Bożena Terefenko. - U nas również jest asysta policjantów, ale oni po prostu są, nasze interwencje są spokojne. Rodzice wiedzą, co się będzie działo, o wszystkim ich informujemy i nie urządzają szopek. Rozumieją, że będą mogli odzyskać dziecko i współpracują z nami, żeby zdarzenie było jak najmniej traumatyczne dla dziecka.

Dąbrowscy w jednym są zgodni. Zapewniają ciągle, że zależy im na dzieciach i to ich dobrem się kierują. Jednomyślni są także w sprawie ewentualnej ugody. Oboje są przekonani, że tego konfliktu nie są już w stanie rozwiązać sami i bez interwencji sądu się nie obejdzie.

(P.K)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

WAWA

5 5

Jak tam Gosiulek, nie odzywasz się? 18:18, 01.06.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

KrzysiekKrzysiek

7 0

Kurde ja też wojny ze swoją prowadzę ale aby aż tak. Ludzie co z wami? XvxxVxnvx 18:22, 01.06.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

biednybiedny

5 6

Nie rozumiem ich, pieniądze mają, a mają problemy. Jak ja byłbym bogaty, to byłbym szczęśliwy. 20:27, 01.06.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

rychu rychu

9 13

a żoneczka nr.2 zamiast furiata wyciszyć, powstrzymać, tłumaczyć - to jeszcze go nakręca ! i ta próba samobójcza świadczy, że facet ma poważne problemy zdrowotne, dzieci powinny być z matką i tyle w temacie 10:54, 02.06.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

SebaSeba

6 2

Znam taką jedną co męża do ciupy chciała wysłać, sprzedała policji historie, że się boi i biedną ofiarą jest, żeby kolesia załatwić. Koleś ją ustawił, kase chciała zgarnąć, na dzieci alimenty i ciekac. Starzy załatwili wszystko bo znajomości. Taka mamuśka z niej, do roboty lewe ręce tylko fruwać. Taką babę spotkać to kara 20:13, 03.06.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%