Zamknij

Korozja pieniądza - inflacja czy deflacja?

09:47, 05.05.2020 P.K Aktualizacja: 09:48, 06.05.2020
Skomentuj

Wśród wielu zmartwień, które dotykają codziennie serca i głowy, temat finansów i tego, co się stanie z naszymi oszczędnościami nie jest najważniejszym. Ale skoro spędza sen z powiek i nierzadko powoduje ból głowy, to warto się dowiedzieć, jak działają pewne mechanizmy finansowe, by ślepo nie wierzyć w to, co słyszymy, gdy jedni mówią z pewnością w głosie: „idzie inflacja”, drudzy: „będzie deflacja”, i by wiedzieć, kto ma rację? Teraz jest idealna okazja, aby dowiedzieć się więcej, jak liczy się indeks zmiany cen? Jak działa dodruk pieniądza, by zrozumieć zależności i efekty, które przyjdzie nam odczuć we własnym portfelu. Dlatego w tym artykule w prosty sposób, bez wdawania się w akademickie szczegóły, postaram się wytłumaczyć liczenie inflacji/deflacji.

Zacznijmy od obu definicji. To po prostu spadek/wzrost poziomu cen, który odczuwamy jako możliwość nabywania mniejszej (w przypadku inflacji) bądź większej (w przypadku deflacji) ilości dóbr i usług, mierzona koszykiem różnych dóbr i usług. W skład owego koszyka wchodzi około 12 różnych grup produktów i usług, takich jak: jedzenie, ubrania, nieruchomości, zdrowie, transport, łączność, rekreacja, edukacja, restauracje, hotele i inne. Raz do roku skład koszyka, jak i jego rozkład się zmienia. Jego aktualny skład i rozkład wag jest ogłaszany oraz mierzony przez GUS (Główny Urząd Statystyczny), jako poziom CPI i podawany do publicznej wiadomości w ujęciu procentowym. Ostatni opublikowany pomiar wskazał, że najwyższa procentowa zmiana cen w koszyku dóbr i usług dotyczyła (względem roku poprzedniego):

- wzrostu: wywozu śmieci (ponad +50 proc.), mięsa wieprzowego (blisko +25), czy owoców i wędlin (po około +15 proc.);
- spadku: takich produktów jak: jaja (-1,4 proc.), masło (-6,6 prc.), sprzęt telekomunikacyjny (-10), gaz i opał (po około -1 proc.).

Te zmiany ukształtowały odczyt CPI w kwietniu br., na poziomie +4,6 proc., w porównaniu do analogicznego miesiąca ub. roku. Czyli więcej było zmian na „+”, niż na „-”, stąd aktualnie mamy inflację. Ale na zmiany cen ma wpływ popyt i podaż.

Podaż pieniądza, czyli jego dostępność wynikająca z produkcji, która odbywa się po pierwsze, przez banki centralne oraz po drugie, banki komercyjne. W tym miejscu muszę nadmienić, w kontekście tej produkcji pieniądza, że teoretycznie bank centralny może produkować tyle pieniędzy, ile chce. Ograniczenia mają zaś banki komercyjne, które (póki co), obowiązuje 10-procentowy wskaźnik wypłacalności, czyli z 1 MLN PLN lokat, mogą wyprodukować 9 MLN PLN kredytów = nowego pieniądza.

Tak jak wskazałam na początku, jest wiele teorii budujących odpowiednie tezy, w które chcemy wierzyć. Ponieważ większość z nas lubi dyskutować o nieruchomościach, to odwołam się dalej w rozważaniach nad inflacją i deflacją do rynku nieruchomości, bo tutaj też najczęściej robimy samodzielną projekcję: czy ceny mieszkań wzrosną, czy spadną?
Wierzymy w inflację, kiedy już dokonaliśmy zakupu nieruchomości, bo to wtedy pozwala nam wzmacniać się w słuszności zrealizowanej decyzji zakupowej, że to świetna ochrona wartości zgromadzonych oszczędności. Kiedy zaś uznajemy, że mamy do czynienia z bańką na rynku cen nieruchomości, to mocno wierzymy, że ceny muszą się zredukować, więc niewątpliwie skłaniamy się nawet ku deflacji, dostrzegając pustostany.
Błędne jest natomiast mówić mniej więcej tak: „jest inflacja +4,6 proc., to i ceny nieruchomości wzrosną” - nie wiadomo. Bo jak omówiłam wyżej, w koszyku dóbr i usług, którym mierzy się wskaźnik wszystkich zmian cen, nieruchomości stanowią niewielki procent, a zważywszy na coraz słabszą dostępność kredytów mieszkaniowych dla klienta indywidualnego (w tej chwili dostają je VIPy), to akurat w tym przypadku rosnąca inflacja może się nie przełożyć na realne wzrosty poziomu cen transakcyjnych.
Reasumując, ból głowy może być z wielu przyczyn. Możemy się uderzyć o kant stołu, mieć problem
z ciśnieniem, być niewyspani albo dopadnie efekt poalkoholowy, tych wyższych procentów, których teraz na lokatach w banku - brak. Czy będziemy mieć wysoką inflację czy deflację? W koszyku jest tyle dóbr i usług, że podziwiam tego, kto jest w stanie teraz precyzyjnie na to pytanie odpowiedzieć. Zdecydowanie zaś polecam: włącz samodzielne myślenie i wyłącz emocje oraz dodatkowo zapraszam, by wykorzystać ten czas na edukację finansową. Zapraszam na mój [email protected] lub www.akaom.pl.
 

Anna Chandoszko – trenerka i praktyk biznesu z kilkunastoletnim doświadczeniem
w bankowości. Właścicielka firmy szkoleniowej www.akaom.pl. Od kilku lat jest zafascynowana rozwojem dydaktyki aktywnej, którą nieustannie poznaje i wciela w życie, inicjując i przeprowadzając zajęcia warsztatowe dla dzieci, młodzieży i dorosłych (a teraz w czasach pandemii również kursy online). Celem jej działań jest zaangażowanie rodziców, dziadków i najbliższych, by zadbali o edukację finansową dzieci. Żona i mama dwóch ciekawskich córek.

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%