Wiosną przekazałem do muzeum w Koszalinie zabytki z ziemi wałeckiej i okolic. Koszalińscy archeolodzy dokonali ich zabezpieczenia i pod koniec grudnia po konserwacji trafiły do Muzeum Ziemi Wałeckiej, skąd zostaną przekazane do innych placówek.

 Przepiękna zapinka z Witankowa  pozostanie już w placówce w Wałczu, dwie zapinki z okresu wpływów rzymskich z trafią do muzeum w Złotowie, zapinka ze Skrzatusza zostanie przekazana do muzeum w Pile, a okucie dziupkowate i główka od szpili do muzeum w Trzciańce.

Wiele już mądrych głów próbowało zmierzyć się z tematem ?archeologia kontra poszukiwacze skarbów? lub odwrotnie. I nikt, jak na razie, nie znalazł odpowiedniego zrównoważenia szali dzielących obozów, choć w Polsce są już  ludzie obu ugrupowań, którzy w ramach poszukiwań potrafią współpracować.

Dla mnie bardzo ważną sprawą jest utrwalenie informacji o znaleziskach. Jednak z tym trudno, bo z jednej strony znajdują się ludzie dobrze mi znani , których szanuję i podziwiam, jak i wielu, którzy swoimi postępkami zatracają to, co cenne. Nie podjąłbym tematu, gdyby nie sytuacja, która wynika z moich zainteresowań historią ziemi wałeckiej i jej okolic. Jako regionalny patriota nie mogę milczeć, gdy słyszę tak wiele informacji, które płyną do mnie - czytelne jak chmury na niebie, a fali zainteresowania powstałego w wyniku napisanych książek i artykułów nie jestem w stanie powstrzymać . Niech płyną, a ja postaram się przelać  je na kartki papieru, by ziemia, o której piszę, stała się miejscem poszanowania. Zapewne nie podjąłbym się tego dzieła, gdyby znaleźli się tu ludzie chcący dźwigać ciężar tej krainy, lecz niestety małe miejscowości nie przyciągają, a ludzi zaznajomionych z tematyką jak na lekarstwo.

Dziękuje serdecznie instytucjom i osobom prywatnym za pomoc i  przekazanie eksponatów. Będę dalej walczył o dobro naszego dziedzictwa narodowego, zbierając  i poszukując informacji o dawnych dziejach  tych terenów.

Robert Kraszczuk