Nie trzeba nikogo przekonywać, że nasza służba zdrowia znajduje się w fazie agonalnej, i co najgorsze, że nikt nie ma ochoty jej reanimować. W publicznym obiegu jest powiedzenie: „ żeby się leczyć, to trzeba mieć końskie zdrowie”.
Nie jest tajemnicą, że przysłowia są mądrością narodu, ale dlaczego nikt nie wyciąga z tego właściwych wniosków. Jak wygląda obsługa pacjenta w wałeckim szpitalu-nazywanym wojskowym-posłużę się własnym przykładem.
Miałem to nieszczęście, że dopadł mnie wirus choroby, która zwie się półpaścem. Wspomniana dolegliwość nie stwarza śmiertelnego zagrożenia, ale jest bardzo uciążliwa i utrudnia życie - miesiącami, a nawet latami. Nie miałem innego wyjścia, by udać się do przychodni wałeckiego szpitala. Zabrakło mi szczęścia, by skorzystać z pomocy swojego lekarza rodzinnego, więc zostałem skierowany do innego- też dobrego lekarza, który zaordynował leczenia lekiem o nazwie heviran. Otrzymałem jedno opakowanie, które zawierało 30 tabletek, co zgodnie z zaleceniem doktora(pięć dawek każdej doby)wystarczyło na 6 dni. Ogólnie jest przyjęte, że leczenie wspomnianym preparatem trwa od 7-10 dni, dlatego jedno opakowanie, może okazać się niewystarczające. U mnie objawy dalej się utrzymywały, więc konieczna była kolejna recepta. Postanowiłem więc skontaktować się telefonicznie z rejestracją przychodni, by wypisano drugie opakowanie. Pani rejestratorka powiedziała, że musi mnie zarejestrować do lekarza, nawiasem mówiąc była bardzo uprzejma i grzeczna, co nie jest normą w naszej upadającej służbie zdrowia. Zaznaczyła też, iż muszę osobiście się pofatygować do lekarza, który wypisywał poprzednią. Ja powiedziałem, że chcę do swojego. Pani w końcu zarejestrowała nie do doktora Cioska, który jest moim lekarzem rodzinnym. W trakcie rozmowy spytałem, czy nie można recepty zrealizować telefonicznie, w odpowiedzi zostałem poinformowany, że musi postępować zgodnie z procedurami, więc muszę osobiście się stawić w gabinecie. Nie mam pretensji do rejestrującej pani, bo nie ona jest przecież autorką wspomnianych procedur, ale zwróciłem uwagę, że one mają to do siebie, iż można, a nawet należy je zmieniać, jeśli wyczerpała się ich skuteczność.
Na nic zdały się moje tłumaczenia, że jest to choroba zakaźna, dlatego wskazana jest samoizolacja zakażonego wirusem, warunki pogodowe również nie sprzyjają skutecznemu leczeniu. Tu należy postawić pytanie: dlaczego w takim przypadku istnieje bezwzględna konieczność osobistego stawiennictwa, przecież wystarczy skontaktować się z lekarzem telefonicznie, naświetlić mu stan kuracji, zaś on ją przedłuży? Tak też postąpiłem-skontaktowałem się telefonicznie z doktorem Cioskiem, który przeprowadził ze mną wywiad chorobowy i uznał, że dalsza kuracja jest wskazana, dlatego wypisał kolejną receptę.
Doktor06:20, 29.11.2024
1 0
Bardzo dobry lekarz 06:20, 29.11.2024