Ponury koniec listopada (27.11 – 1.12.2024) studenci WUTW spędzili na kolejnym krótkim wypadzie nad morze. Tym razem poniosło ich na północno – zachodni kraniec Polski, do Świnoujścia. Ale nie obyło się od zwiedzania czegoś po drodze, poznawania mijanych miejsc, więc na kilka godzin zatrzymaliśmy się w Stargardzie. Obejrzeliśmy z podziwem gotycką kolegiatę NMP Królowej Świata (z zewnątrz i wewnątrz), przeszliśmy spacerkiem na rynek, a potem wędrowaliśmy wzdłuż średniowiecznych murów miejskich, od baszty do baszty, aż do Młyńskiej Bramy. Przewodnik ciekawie opowiadał historie mijanych obiektów.
Środowe popołudnie spędziliśmy już w Świnoujściu, po przejechaniu nowym tunelem pod Świną z wyspy Wolin na Uznam. Oczywiście po zakwaterowaniu chętni poszli zaraz na pierwszy spacer nad morze. Czwartek niestety przywitał nas deszczem, ale nie przeszkodziło to zrealizować zaplanowanego zwiedzania Świnoujścia. Trochę autobusem, trochę spacerkiem, w towarzystwie świetnej przewodniczki, obejrzeliśmy ciekawe miejsca w mieście: place, kamienice, pomniki (m.in. ofiar morza), kościół z zawieszonym pod kopułą modelem korwety, nabrzeża portowe aż do gazoportu. Wrażenie robiła też na nas miejska zieleń i donice pełne kwiatów. Późne popołudnie to znów spacery nad morzem, już bez deszczu, aż do Stawa Młyny. Oglądaliśmy z podziwem wpływające i wypływające kanałem ogromne promy. I dla relaksu wypiliśmy kawkę na 13-tym piętrze hotelu Radison, z panoramą na miasto i morze.
Kolejny dzień, to wyprawa do Niemiec. Autokarem jechaliśmy od miasteczka do miasteczka: Ahlbeck, Heringsdorf, Bansin, Koserow. Kolejna super przewodniczka opowiadała nam o tych tzw. cesarskich kurortach, a my wędrowaliśmy i podziwialiśmy piękne hotele, kamienice, mola… No i cieszyła nas cisza i spokój o tej porze roku (a przy tym wszędzie porządek).Wypiliśmy Gluhwein na molo w Heringsdorf, a część towarzystwa zjadła typową tam kanapkę ze śledziem. Potem zrobiliśmy zakupy w Truskawkowym miasteczku. Późnym wieczorem wróciliśmy do hotelu, bo mieliśmy Bal Andrzejkowy. Nasze koleżanki Krysia Bodnar i Teresa Świerszcz, przebrane za czarownice, przygotowały mały program, m.in. kartki z wróżbami do losowania. Zmęczeni tańcami poszliśmy na spoczynek. Całe szczęście następny dzień był już wolny od wycieczek. Każdy robił, co chciał, a ponieważ pogoda była rewelacyjna (mimo chłodu), znowu mogliśmy wykorzystać do woli rześkie morskie powietrze, spacerując w stronę Niemiec i w stronę wiatraka. Podobnie zresztą spędziliśmy ostatni niedzielny poranek, a przed południem ruszyliśmy w drogę powrotną. Świnoujście tak nas zauroczyło, że obiecaliśmy sobie tam wrócić może już za rok.
WUTW
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz