Tworzący przy pomocy piły łańcuchowej często sporych rozmiarów rzeźby mieszkaniec Mirosławca Krzysztof Wiza wieszczy koniec ery ogrodowych krasnali. Choć ten proces jeszcze pewnie potrwa jakiś czas, pęknięcie w plastiku robi się coraz szersze.
37-letni pilanin z urodzenia, a mieszkaniec Mirosławca z wyboru o swoim talencie dowiedział się trochę przypadkowo. Nikt w jego rodzinie nie był uzdolniony artystycznie, jednak to jego natchnął św. Klaudiusz z Panonii, patron rzeźbiarzy.
Jeszcze jako zawodowy żołnierz i komendant wojskowej straży pożarnej na lotnisku w Nadarzycach zaczął interesować się rzeźbą. Pięć lat temu wziął do ręki kawałek kory i tak się zaczęło. Początkowo koledzy trochę się naśmiewali, lecz kiedy zobaczyli końcowy efekt jego starań, każdy chciał otrzymać w prezencie jego dzieło.
- Mój ojciec próbował szkicować, lecz skończyło się to na kilkunastu rysunkach - opowiada K. Wiza. - Pięć lat temu, jeszcze w wojsku, wziąłem kawałek kory do ręki oraz nóż do tapet i rozpocząłem przygodę z rzeźbą. Wyskrobałem małego ludka, a na drugi dzień koledzy dziwili się i pytali mnie co to jest? A ja odpowiedziałem: wczorajsza kora. Początkowo były to właśnie zabawy z korą i małymi kawałkami drewna, później fascynacja większymi formami, podglądanie w necie doświadczonych rzeźbiarzy z Kanady czy Stanów, spotkania z kolegami podzielającymi moją pasję. Teraz zajmuję się rzeźbieniem piłą.
Warsztat pana Krzysztofa to przede wszystkim spalinowa piła. Taką, jaką widzimy przy wycinaniu drzew w lesie, czy pracach przy drewnie. Oczywiście rzeźbiarz operuje różną długością prowadnic, po których porusza się łańcuch, ich profil również jest zróżnicowany. Do ?grubszych? prac używa się pił mających większą moc, a detale wykańcza się mniejszymi. Czasami, kiedy należy wyeksponować jak najwięcej szczegółów, stosuje się również dłuta i szlifierki. Artysta pracuje z praktycznie każdym rodzajem drewna liściastego, choć preferuje topolę, kasztan, dąb, lipę i buk.
- Kiedy mam przed sobą dębowy kloc, patrzę na niego przez chwilę, odpalam piłę i jazda - przybliża swój warsztat K. Wiza. - Tak naprawdę dopiero po wykonaniu 1/3 pracy zaczynam wiedzieć, co z tego będzie. Nie robię żadnych szkiców, a jedynym ograniczeniem jest moja wyobraźnia. Jednak jeżeli ktoś życzy sobie konkretną rzeźbę do ogrodu czy domu, muszę to sobie w głowie poukładać.
Jeżeli K. Wiza rzeźbi dowolne tematy, najczęściej są to motywy indiańskie: totemy, twarze wojowników i wodzów oraz motywy zwierzęce. Jest zafascynowany kulturą Indian Północnoamerykańskich, a jego wzorem jest nieżyjący już amerykański rzeźbiarz polskiego pochodzenia Korczak Ziółkowski, który w 1948 roku rozpoczął w Górach Czarnych tworzenie największej rzeźby świata - ukończona będzie miała 195 m długości i 172 m wysokości - wodza Dakotów Oglala Szalonego Konia.
- Cała filozofia istnienia świata i współharmonia z przyrodą pierwotnych ludów Ameryki Północnej jest fascynująca - mówi - Jeżeli tworzę dla siebie są to zwierzęta, orły, twarze Indian, wodzowie. Fantastyczne są charakterystyczne dla kultury Indian skupione postacie o nieodgadnionych emocjach.
Stworzenie rzeźby i czas, jaki na to należy poświęcić, zależą od szczegółów i tego, co artysta chce pokazać. Czy będzie to popiersie, czy jakieś zwierzę, czy też postać, można rzeźbę wykonać nawet w godzinę, ale można również pracować nad nią kilka dni. Krzysztof Wiza do tej pory - oprócz małych rzeźb - wykonał w ciągu dwóch lat prawie 50 dużych, a niektóre mierzyły grubo ponad 2 metry.
- W ramach plenerów bierzemy udział w zawodach w rzeźbieniu na czas - informuje rzeźbiarz. - Otrzymujemy klocek drewna i mamy godzinę na stworzenie rzeźby, która nadaje się do postawienia w ogródku. Później odbywa się licytacja i autor dzieła, które ?pójdzie? za najwyższą cenę zostaje zwycięzcą. Oczywiście tworzenie dużej, często ponad trzymetrowej rzeźby trwa kilka dni.
Tworząc takie rzeźby należy liczyć się z kosztami, a cena drewna i paliwa do pił nie jest najbardziej znaczącą pozycją w wydatkach. Najwięcej środków pochłania kupno sprzętu, jednak końcowe dzieło, jeżeli znajdzie nabywcę może osiągnąć sporą cenę, a popyt jest coraz większy.
- Paliwo kosztuje, drewno również, lecz największy koszt to zakup pił i prowadnic - twierdzi artysta. - Mała, lekka piła to koszt około 1,5 tys. do tego specjalna ze zwężonym czubkiem prowadnica to 300 - 400 zł., później idą zużywające się łańcuchy, olej do piły i koszty rosną. Natomiast cena rzeźby zależy od detali i szczegółów, ponieważ należy wtedy włożyć w jej stworzenie więcej pracy. Generalnie liczy się około 1000 złotych za metr rzeźby. Ludzie powoli odzwyczajają się od prostej, plastikowej chińszczyzny i coraz częściej kupują do domu czy ogrodu drewniane rzeźby. Zaczynają doceniać drewno, wracają do rękodzieła, doceniają ciepło drewnianej, niepowtarzalnej rzeźby.
Krzysztof Wiza będzie współorganizatorem rzeźbiarskiego pleneru w gospodarstwie agroturystycznym Siedem Ogrodów w Łowiczu Wałeckim, który będzie trwał od 18 do 23 kwietnia. Oprócz niego swoje dzieła będzie tworzyć jeszcze kilku artystów, w tym koledzy z Litwy i Białorusi. Będzie można zaobserwować jak wygląda praca piłą i z bliska przyjrzeć się tworzeniu rzeźb. Plener zakończy się pokazem i licytacją.
Piotr Szypura
1 0
Podziwiam Pana talent. Życzę udanego pleneru, a przede wszystkim wygranej w walce z plastikowymi koszmarkami zaśmiecającymi ogrody.
0 0
Podziwiam Pana talent. Życzę udanego pleneru, a przede wszystkim wygranej w walce z plastikowymi koszmarkami zaśmiecającymi ogrody.