Zamknij

Jak kryzys wodny w Wałczu obnażył luki w systemie

. 10:16, 21.10.2025 Aktualizacja: 12:56, 21.10.2025
Skomentuj

Dziewiąty października był dla mieszkańców Wałcza, Pluskoty i Ostrowca dniem, który obnażył bolączki w zarządzaniu kryzysowym. Skażenie lokalnych wodociągów bakteriami z grupy coli – groźnym wskaźnikiem zanieczyszczenia fekalnego – wywołało natychmiastową panikę. O godzinie 16:24 telefony wreszcie rozdzwoniły się z oficjalnym komunikatem: woda jest nieprzydatna do spożycia i wszelkich prac domowych, z wyjątkiem spłukiwania toalet.

Relacja:

Władze miasta zareagowały natychmiast – burmistrz powołał sztab kryzysowy, który miał zająć się koordynowaniem wszelkich działań, by nie dopuścić do zagrożenia epidemicznego. Woda z wałeckich wodociągów została skażona bakterią z grupy coli, co groziło masowymi zakażeniami, dlatego szybkość działania i czas miały tu decydujące znaczenie. Oczywiście, że butelki z wodą nie mogły rozwiązać problemu, dlatego sztab natychmiast zajął się organizowaniem zaopatrzenia przez instalowanie beczkowozów, które rozstawiono w wielu punktach miasta. Woda z nich nadawała się do spożycia po przegotowaniu, ale też do zastosowania w utrzymaniu bieżącej higieny. Tu z pomocą ruszyło wojsko, które dysponowało ogromnymi beczkowozami. Np. koło „Biedronki” stał beczkowóz z Poznania.

Wodociągi wałeckie przystąpiły też do oczyszczania sieci, co ze względów oczywistych musiało zająć niezbędną ilość czasu. Tak olbrzymiej sieci nie da się zdezynfekować w przeciągu kilku godzin – na to potrzeba znacznie dłuższego czasu, by mieć pewność, że skażenie ustąpiło. Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, nasza redakcja starała się pozyskiwać informacje z wielu źródeł. wykonaliśmy mnóstwo telefonów, by bieżąco je aktualizować. Muszę powiedzieć, że dużą aktywność wykazała pani Małgorzata Ejma z miejskiego sztabu kryzysowego, która na bieżąco informowała naszą redakcję o sytuacji, czym bardzo pomogła nam w kompletowaniu informacji. Z obowiązku dziennikarskiego rozmawiałem z przedstawicielami zainteresowanych instytucji. Miejscowy sanepid pobrał próbki do analizy i na tym się jego rola kończyła. W rozmowie z panią z działu technicznego wałeckich wodociągów dowiedziałem się, że należy się kontaktować z miejskim sztabem kryzysowym. Muszę powiedzieć, że była to ożywiona konwersacja, ponieważ ja chciałem wszystkiego dowiedzieć się od instytucji odpowiedzialnej za dostarczanie tego życiodajnego płynu mieszkańcom. Pani jednak przekonała mnie, że wiarygodne informacje powinny pochodzić z jednego miejsca. W końcu przyznałem jej rację, albowiem zbieranie danych z wielu źródeł, może jedynie wprowadzać chaos, co w zaistniałej sytuacji jest wysoce niepożądane, a nawet szkodliwe. Bardzo szybko zareagowała Wałecka Spółdzielnia Mieszkaniowa, która rozwiesiła ulotki w administrowanych posesjach. Natomiast kolejny administrator (TBS) takowych ulotek nie rozmieścił. W rozmowie telefonicznej zostałem poinformowany, że administracja nie otrzymała danych z wałeckich wodociągów. Natomiast te twierdziły, że je dostarczyły. Nie wiem, jaka jest prawda, ale takie zdarzenia nie powinny mieć miejsca. Warto też nadmienić, że MOPS natychmiast uruchomił dowóz wody dla osób potrzebujących takiej pomocy, niezależnie od pory dnia. W tej sprawie kontaktowałem się z pani Ewą Ryczaj, która udzieliła mi pełnej i fachowej informacji. Interesowała mnie również sprawa przygotowania służb medycznych. Zatelefonowałem więc do dyrektora szpitala. Telefon odebrała pewna pani, która zapewniała mnie, iż są prowadzone bieżąco szkolenia. Powiedziałem, że szkolenia mają na celu przygotowanie do ewentualnych zdarzeń, a kryzys mamy tu i teraz, więc powinny być uruchomione procedury. Przecież skażenie wody mogło wywołać masowe zachorowania, więc służby medyczne powinny być przygotowane na masowe przyjęcia. Ne wiem, czy takie działania zostały podjęte, bo jeżeli nie zostały, to źle świadczyłoby to o miejscowej służbie zdrowia.

Nie tylko Wałcz został doświadczony, ponieważ podobne skażenia miały miejsce w wielu rejonach kraju, między innymi w sąsiedzkiej Człopie, gdzie walka trwała dwukrotnie dłużej, aniżeli w naszym mieście, co wskazuje, że nasze władze podeszły do zdarzenia odpowiedzialnie, traktując priorytetowo zdrowie i życie mieszkańców. Myślę jednak, że problem jest głębszy i dotyczy rozwiązań systemowych na poziomie krajowym. Biologiczne, czy chemiczne skażenia wody nie powinny mieć miejsca. Nie słyszałem, że gdziekolwiek zostały ustalone źródła zakażeń, co świadczy, że w przyszłości będą się one powtarzały. Można sobie zdać pytani: Co się dzieje z bieżącym monitoringiem?

 

Spostrzeżenia:

Choć władze miasta zareagowały, powołując sztab kryzysowy, a akcja z beczkowozami, w tym mobilizacja wojska i MOPS-u, zasługuje na uznanie, kryzys ten uwypuklił poważne luki w kluczowej kwestii: komunikacji i edukacji.

Najbardziej niepokojącym elementem kryzysu było opóźnienie i nieoficjalny obieg informacji. Jak udało nam się ustalić, wiedza o problemie zaczęła krążyć nieoficjalnymi kanałami, docierając do części mieszkańców "po znajomości" lub dzięki przeciekom z instytucji. To oznacza, że w kluczowych godzinach, kiedy wodociągi prawdopodobnie już wiedziały o wstępnych, niepokojących wynikach, nie wydano natychmiastowego, prewencyjnego ostrzeżenia, aby ograniczyć spożycie wody prosto z kranu. Osoby dysponujące nieoficjalną wiedzą mogły natychmiast udać się do marketów i zaopatrzyć w wodę butelkowaną, zanim oficjalny komunikat wywołał panikę i szturm na sklepy..

Kolejny poważny zarzut dotyczy treści komunikatu Sanepidu, który w praktyce wprowadził całkowity zakaz używania wody, dopuszczając ją jedynie do spłukiwania nieczystości w toaletach. Ten totalny zakaz nie jest do końca prawdziwy! Obecność bakterii E. coli w wodociągu to poważne zagrożenie, ale nie oznacza to automatycznie, że woda staje się bezużyteczna. Kryzys wodny to sytuacja, z którą da się żyć, stosując się do konkretnych zasad higieny i bezpieczeństwa:

Spożycie i Gotowanie: Woda musi być gotowana (gotowanie zabija bakterie E. coli). Mycie Zębów i Żywności: Woda musi być przegotowana przed użyciem. Higiena Osobista: Kąpiel pod prysznicem jest dopuszczalna, pod warunkiem unikania połykania wody, co w przypadku dorosłych jest możliwe.

Zabrakło kluczowej edukacji ze strony Sanepidu, by zmniejszyć panikę i umożliwić mieszkańcom utrzymanie podstawowej higieny osobistej bez polegania wyłącznie na beczkowozach. W warunkach kryzysu taka wiedza jest niezbędna do racjonalnego zarządzania zapasami. Czy nie było podobnie w monecie COVID, gdzie jedne zakazy powodowały inne zagrożenia i nie wszystko obostrzenia były zdroworozsądkowe? Czy chodziło o zwykłą zachowawczość ?

Brak jednolitego i szybkiego przekazu ujawnił się również na poziomie lokalnej administracji budynków. Jak wspomniano, Wałecka Spółdzielnia Mieszkaniowa zareagowała błyskawicznie, rozwieszając ulotki. Z kolei kolejny duży administrator, Towarzystwo Budownictwa Społecznego (TBS), zwlekał, twierdząc, że nie otrzymał oficjalnych danych z wodociągów, choć zgodnie z ustawą, to na wodociągach i burmistrzu stoi ciężar informacyjny. Jednak można było zrobić coś od siebie, bo nie każdy mieszkaniec  ma Facebooka. Niezależnie od tego, która instytucja ponosi tu winę, takie zdarzenia są niedopuszczalne w sytuacji zagrożenia zdrowia publicznego. Powinny istnieć żelazne procedury gwarantujące, że informacja o kluczowym znaczeniu dotrze do wszystkich mieszkańców jednocześnie. Ten przypadek pokazuje, że system powiadamiania na styku wodociągi – administratorzy budynków prawdopodobnie zawiódł.

 

Wnioski:

Kryzys w Wałczu (i podobne przypadki, np. w sąsiedniej Człopie) stawia pytanie o monitorowanie jakości wody na poziomie krajowym. Wodociągi słusznie zauważyły, że dezynfekcja ogromnej sieci trwa dniami. Co więcej, jeśli Sanepid w Wałczu nie posiada własnego, w pełni wyposażonego zaplecza laboratoryjnego, a jedynie wykonuje kontrole planowe i punktowe, kto zagwarantuje, że skażona woda nie była spożywana już od dłuższego czasu?

Jak często bada się obecność bakterii coli?

Minimalna częstotliwość jest ustalana na podstawie objętości wody dostarczanej na dobę (lub liczby mieszkańców) i określana w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia. Skoro Wałcz dostarcza wodę w ilościach, które kwalifikują system do częstszego monitorowania i łatwo można to wyliczyć. .Jedna  z jednostek dostarczała średnio 4336m3 wody Odwołując się do minimalnych wymogów prawnych dla monitoringu kontrolnego (obejmującego m.in. E. coli): Strefy dostarczające 1000 do 10000 m3{dobę} muszą wykonać minimalnie 12 próbek rocznie plus jedną próbkę na każde pełne 1000m3 ponad 1000 m3. Minimalna wymagana liczba próbek na rok wynosiłaby zatem: 12+4, czyli 16 próbek rocznie rozłożonych równomiernie w ciągu roku, czyli średnio 1-2 razy w miesiącu. Czy to często? Niech każdy sobie sam odpowie, czy racjonalna ilość biorąc pod uwagę obecne możliwości dzięki rozwiniętej cywilizacji, ale w sumie zgodnie z normami.

Jak słusznie podkreślono, nie ustalono źródeł zakażenia. Czyli nie ma szans na działania prewencyjne? Bez ciągłego, zautomatyzowanego monitoringu i dogłębnego śledztwa, problem ten pozostanie bombą z opóźnionym zapłonem, a azjatyckie przysłowie: „Straciłeś zdrowie, to straciłeś wszystko” staje się tu bolesną przestrogą. Konieczne są pilne inwestycje w zaplecze laboratoryjne oraz redefinicja procedur komunikacyjnych, aby czas reakcji był liczony w minutach, a nie godzinach, a mieszkańcy otrzymywali pełną, rzetelną instrukcję postępowania. Przy okazji przygotujemy dla Was osobny artykuł odnośnie wody w Wałczu i okolicach oraz jej jakości, ale o tym w innym artykule.

WW i PK

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%