Zamknij

Zioła, grzyby i głodówka. Czy to droga do zdrowia?

. 09:03, 21.11.2025
Skomentuj

Dwudziesty pierwszy wiek oferuje ekspresowe rozwiązania. Jedzenie przyjeżdża kilkanaście minut po akceptacji zamówienia na stronie internetowej. Zakupy pojawiają się pod drzwiami, albo w paczkomacie. Jako ludzie zaczynamy wierzyć w mit, że możemy wszystko kupić i otrzymamy to zaraz po potwierdzeniu płatności. Tak samo jest ze zdrowiem. Możemy kupić tabletki i suplementy na wszystko choć nie możemy wyleczyć każdej choroby. W rozwijającym się świecie wcale nie jesteśmy zdrowsi niż były poprzednie pokolenia. Kiedy tabletki z apteki nie działają tak jak byśmy tego chcieli, a pieniądze nie grają tu żadnej roli zwracamy wzrok w stronę medycyny ludowej, leczenia naturalnego, ziołami, grzybami i wszystkim tym co stworzyła dla nas natura, a o czym zapomnieliśmy.

Medycyna naszych przodków

Przez wiele stuleci ludzie na wszystkich kontynentach musieli radzić sobie bez antybiotyków i szczepionek. Zwykłe przeziębienie czy grypa mogły wykończyć setki ludzi, nie mówiąc już o gruźlicy, która zbierała swoje żniwo na początku XX wieku. Rany postrzałowe, złamania, głębokie rozcięcia kończyły się zakażenie i śmiercią w męczarniach. Mimo tego wszystkiego przetrwaliśmy jako rasa. Pozbawieni nowoczesnych leków musieliśmy być wytrzymalsi i silniejsi, a choroby leczyliśmy tym co dała nam natura.

Już od średniowiecza istniało wiele medykamentów, maści, naparów, syropów i nalewek na bazie ziół. W zależności od kultury spisywanie receptur i produkcją leków zajmowała się inna grupa społeczna. W średniowiecznej Europie zajmowali się tym kapłani. W kulturach pogańskich tym samym zajmowały się kobiety. Często nazywane były wiedźmami, co dawniej znaczyła „ta która wie”. Później określenie „wiedźma” zmieniło pierwotne znaczenie zyskując pejoratywny charakter.

Dawne zielarki, czy kapłani zbierali zioła i z nich tworzyli leki. Również kuchnia naszych przodków była bogata w zioła, co wpływało na odporność ludzi żyjących w tamtym okresie.

Najczęściej zbieranymi i wykorzystywanymi w lecznictwie ziołami były:

mięta,

dziurawiec,

pokrzywa,

rumianek,

wrotycz,

krwawnik,

babka płesznik,

czarny bez,

glistnik,

lipa,

brzoza i wiele innych.

Przez setki lat tworzono receptury zachowując je dla potomności. Mimo powstawania nowoczesnych leków nie zaniechano ziołolecznictwa. W dwudziestym wieku o medycynie naturalnej przypomniał w Polsce ojciec Andrzej Klimuszko. Wykorzystując bardzo mocno rozwiniętą intuicję tworzył mieszanki ziołowe, które do dziś występują w komercyjnej sprzedaży. Stworzyło mieszkanki leczące około stu trzydziestu schorzeń.

 

Każdy rejon świata posiadał i nadal kultywuje swoją medycynę naturalną. W wielu kulturach Afrykańskich czy w plemionach oby Ameryk mocną pozycję w lecznictwie posiadali szamani. W niektórych krajach jak Peru medycyna akademicka jest wspomagana przez lokalnych „Curanderos„ którzy ziołami uzupełniają proces leczenia chorych. Przekonał się o tym jeden polskich duchownych, salezjanin, ojciec Edmund Szeliga, który spędził długie lata w Ameryce Południowej ucząc się od lokalnych plemion wiedzy o rosnących tam ziołach i ich pozytywnym wpływie na życie człowieka. Wiele z roślin z którymi pracował na miejscu w Peru zyskało dobrą reputację i zostało sprowadzonych do Europy. Najbardziej znanymi roślinami, które popularyzował były:

Vilcacora,

Manayupa

Flor de arena

Hercampuri.

Równocześnie od zarania dziejów ludzie interesowali się grzybami i ich wpływem na zdrowie człowieka. Początkowo grzyby stanowiły jedynie pokarm w mocno roślinnej diecie naszych przodków, będąc źródłem witamin z grupy B, licznych minerałów jak potas, cynk czy magnez oraz białka i błonnika. Stopniowo zaczęto dostrzegać również ich inne właściwości i dobroczynny wpływ na człowieka. Najbardziej znane grzyby, które wykorzystuje się do wspierania organizmu człowieka to:

Reishi (lakownica lśniąca) – określany „grzybem nieśmiertelności” działa wspierająco na układ odpornościowy, działają przeciwnowotworowo, przeciwzapalnie, regulując ciśnienie krwi,

Lion’s Mane (soplówka jeżowata) – znany głównie z działania na pamięć i koncentracje, hamuje rozwój takich chorób jak Alzheimer czy Parkinson,

Shiitake (twardziak jadalny) – kojarzony głównie kuchnią azjatycką, gdzie stanowi ważny składnik, ma działanie przeciwzapalne, przeciwwirusowe i antybakteryjne,

Cordyceps (maczużnik chiński) – w naturze występuje jako pasożyt na owadach, sztucznie hodowany jest w bioreaktorach, wpływa pozytywnie na organizm poprzez podniesienie wydolności fizycznej i kondycji,

Chaga (błyskoporek podkorowy) – spopularyzowany przez szamanów w rejonie Syberii, w Polsce występuje jako pasożyt na brzozach, pozytywnie wpływa na system odpornościowy, niekiedy stosowany jako wsparcie przy terapiach antyrakowych,

Wyżej wymieniony grzyby są najczęściej przytaczanymi przykładami, ale nie należy zapominać o grzybach zawierających psylocybine czy rodzimym muchomorze. Grzyby psychodeliczne jeszcze raczkują jako obiekt badań naukowych. W niektórych krajach dopuszcza się już terapie leczenia lekoopornej depresji (np. Czechy, Niemcy, Holandia). W przypadku Amanity Muscarii czyli osławionego muchomora sprawa jest jeszcze mniej rozwinięta. Przez liczne zakodowane pokoleniowo uprzedzenia na widok czerwonego kapelusza odsuwamy rękę. Jednak na dalekiej Syberii plemiona Kamczadałów czy Koriaków wykorzystywały go do psychodelicznych ceremonii, a także do tworzenia przyspieszających gojenie ran maści. Obecnie w Polsce są już dostępne maści na bazie Amanity Muscarii o podobnym działaniu.

W przyrodzie występuje wiele korelacji z człowiekiem. Rośliny i grzyby wspomagają nas w pokonywaniu schorzeń i niedogodności. Jednak zakładając, że człowiek jest istotą doskonałą, w której wewnątrz należy szukać wszystkich rozwiązań problemów przypominamy sobie o naturalnej metodzie samouzdrawiania: głodówce. Zanim Yoshinori Ohsumi w 2016 roku otrzymał nagrodę Nobla za wyjaśnienie mechanizmu Autofagii (samo-zjadanie) ludzie podświadomie stosowali przerwy w spożywaniu pokarmów w celu oczyszczenia i regeneracji organizmu. Prz okazji operacji w szpitalu często zalecano głodówkę przed i po zabiegu. Kiedy ktoś zatruł się niezdatnym do spożycia pokarmem naturalnym było głodowanie, aż organizm sam się oczyści. Dopiero stosunkowo niedawno zjawisko zostało wyjaśnione. Okazało się, że po zaprzestaniu przyjmowania pokarmów wyrównuje się poziom insuliny (po około 12 godzinach). Wraz z upływem pierwszych 12 do 16 godzin organizm przestawia się na tryb awaryjny rozpoczynając zużycie zapasów glikogenu. Innymi słowy żywi się tłuszczem zgromadzonym w organizmie. Proces nasila się po upływie doby. Kiedy mijają dwie doby następuje podwyższenie stężenia hormonu wzrostu w organizmie do poziomu osiągalnego u małych dzieci. Ma to kolosalny wpływ na regenerację uszkodzeń organizmu.

Własne doświadczenia

Myśl o głodówce od razu przyciąga wspomnienia sprzed kilku lat kiedy uszkodziłem więzadło prawego kolana. Początkowo poddałem się naświetlaniu laserem i magnetoterapii. Przez około pół roku trenowałem sztuki walki z kolanem zabezpieczonym ortezą. Przy zwiększonym wysiłku nadal odczuwałem delikatny ból. Kolano wciąż nie dawało mi spokoju. W końcu zbuntowało się całkowicie mocno puchnąc. Nie mogłem wykonać skrętu kolana. Pozostała jedynie możliwość ruchu: góra – dół. Ortopeda sportowy podejrzewał uszkodzenie łękotki, a ja zalałem się falą rozpaczy. Operacja na kolano powodowałaby przerwę w treningach na ponad pół roku. Lekarz zlecił badania, na które miałem oczekiwać około miesiąca. Dostałem zgodę na jazdę rowerem i pływanie stylem nie wymagającym mocnych uderzeń nogami. Po kilku dniach rozgoryczenia zebrałem myśli i postanowiłem działać. Oprócz treningów na rowerze czy basenie ograniczyłem cukry. Postanowiłem do momentu badań pić jedynie zioła, zwykłe, łatwo dostępne w sklepach: pokrzywę, koper włoski, rumianek, melisę i szałwie. Całkowicie zrezygnowałem w tym czasie z telewizji wykorzystując nieobecność syna w domu. Nie zrezygnowałem też z lasero i magnetoterapii. W trakcie miesiąca do badań skorzystałem z głodówki na około 54 godziny. Szczególnie ta metoda zapadła mi mocno w pamięć kiedy po upływie ponad dwóch dób mój organizm wydalił z siebie resztki niestawionych pokarmów, mimo że nie spożywałem żadnych stałych pokarmów przez długi czas. Stopniowo czułem poprawę zdrowia nie tylko w kwestii kolana. Bardzo wyciszony i skupiony prowadziłem spokojną egzystencje, aż do badań. Rezonans magnetyczny nie wykazał zmian w kolanie. Opuchlizna już dawno ustąpiła. Ortopeda pokręcił głową nie do końca rozumiejąc co się stało. Otrzymałem suplementy mające pomóc w regeneracji mazi stawowej. Wróciłem do treningów Wing Tsun Kung Fu wypoczęty w znacznie lepszej formie niż przed kontuzją.

 

Którędy do zdrowia?

Patrząc na powyższy tekst, opowieści o ziołach, grzybach i głodówce można by uznać, że to jedyna słuszna droga, a medycyna akademicka już się dawno skończyła. Myślę, że takie podejście to duży błąd. Wiele pokoleń lekarzy i naukowców dokonało przełomowych odkryć, dzięki którym miliony ludzi miało szanse przeżyć kolejne zarazy, skomplikowane operacje, a nawet usunięcia czy przeszczepy narządów. Można mieć jedynie pretensje do ludzkiej chciwości, która popycha wielu ludzi do tworzenia nieskutecznych leków z mnóstwem skutków ubocznych, które przy dobrym marketingu świetnie się sprzedają pozwalając komuś zarobić, ale nie leczyć. Jestem zdania, że ciekawą drogą jest połączenie medycyny akademickiej i naturalnych metod leczenia. Nasz organizm jest niesamowitym mechanizmem, który potrafi się sam regenerować, ale niekiedy potrzebuje pomocy z zewnątrz nie będąc w stanie samemu odpowiedzieć na nagłe działania chorobowe. Czasami zdarzy się tak, że medycyna naturalna będzie musiała uznać wyższość medycyny akademickiej i na odwrót. Standardowe leczenie okaże się nieskuteczne, a naturalne metody sprawdzą się lepiej. Warto wybrać równowagę między dwoma drogami. Są miejsca na świecie jak Peru gdzie lekarze z wiedzą akademicką współpracują z lokalnymi „Curranderos” dla dobra człowieka co daje ciekawe efekty, ale to już inna historia…

Radosław Stopka

pisarz powieści obyczajowych z domieszką szamanizmu i ezoteryki

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze
0%