Międzyszkolny konflikt

Zawsze tak było, że uczniowie Kazika wyrażali się o kolegach z zawodówki  lekceważąco. Niestety niektórzy nauczyciele również traktowali z góry młodzieży dzisiejszego Powiatowego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego. Do dzisiaj żywe jest przecież powiedzenie: „Nie chcesz się uczyć, idź za rzeczkę”. W przeszłości bywało już tak, że dochodziło do konfliktów, uczniowie szydzili z siebie nawzajem, jednak taka sytuacja, do jakiej doszło 10 grudnia, nigdy wcześniej nie miała miejsca.

W spór zaangażowali się głównie pierwszoklasiści. Uczniowie obu szkół założyli na Facebooku strony, na których oprócz informacji kto się komu podoba, pozdrowień i ogłoszeń, zamieszczali treści, które mogły urazić kolegów z sąsiedniej placówki. Według relacji młodzieży licealiści drwili z uczniów tzw. czerwonej szkoły, tamci na te zaczepki odpowiadali, nie wiadomo jednak kto zaczął - uczniowie i nauczyciele obu szkół w nieoficjalnych rozmowach twierdzą, że była to druga strona. W końcu uczniowie zaczęli się umawiać na tzw. ustawki, jednak prawdopodobnie nigdy do nich nie doszło. Niebezpiecznie zaczęło się robić, kiedy uczniowie PCKZiU pisali o tym, że liceum należy spalić, nawoływali do zbierania cegieł, którymi obrzucą budynek sąsiedniej szkoły. Wtedy zaczęło się głośno mówić o poczynaniach uczniów obu szkół na portalu społecznościowym.

10 grudnia doszło do eskalacji konfliktu. Wicedyrektor Kazika zgłosiła w wałeckiej komendzie, że uczniowie zawodówki stoją pod ogrodzeniem jej szkoły i głośno skandują. Uczniowie liceum nagrali film, na którym widać twarze uczniów PCKZiU. Nagranie pozwoliło zidentyfikować agresywnych mężczyzn, po kilku dniach doszło do pierwszych zatrzymań. 18-latkowi (uczniowi klasy pierwszej) postawiono już prokuratorski zarzut gróźb karalnych.

- Potwierdzam, że takie zdarzenie miało miejsce, prowadzimy w tej sprawie postępowanie pod nadzorem prokuratury z art. 190 Kodeksu karnego. Zbieramy materiał i identyfikujemy sprawców - informuje rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wałczu asp. Beata Budzyń. - Spotykamy się z uczniami wszystkich szkół, tłumaczymy, jakie mogą być konsekwencje podobnych zachowań.

- Myślę, że zawiniły obie strony, rozmawiałem z dyrekcją Kazika i okazuje się, że zaczepki były ze strony uczniów jednej i drugiej placówki - mówi dyrektor Powiatowego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego Piotr Filipiak. - Zachowanie moich uczniów było naganne, prowadzimy dialog z nimi, z policją, wyciągamy konsekwencje, pomagamy zidentyfikować uczestników zajścia. W tym tygodniu odbywają się wywiadówki, rozmawiamy na ten temat także z rodzicami. Robimy wszystko, żeby podobne sytuacje już nigdy nie miały miejsca. Nasi uczniowie wiedzą, że każde wyjścia poza teren szkoły to łamanie prawa, ale trudno trzymać za kurtki kilkaset osób.

Dyrektor P. Filipiak mówi, że w tym roku kadra ma szczególny problem z utrzymaniem dyscypliny w szkole. Do pierwszych klas trafiają uczniowie w bardzo różnym wieku i z różnych środowisk. Najmłodsi pierwszoklasiści mają 14, najstarsi 18 lat, są podwójne roczniki, uczniów klas pierwszych jest przez to rekordowa liczba. Młodzież ma ogromne trudności z przystosowaniem. Zazwyczaj ten burzliwy okres trwał miesiąc, półtora i młodzież dostosowywała się do obowiązujących w placówce reguł, w tym roku idzie to opornie.

- O istnieniu strony na Facebooku dowiedziałem się w piątek, tuż przed tą groźną sytuacją. Wcześniej konflikty się zdarzały, jednak do takich sytuacji nie dochodziło. Wygląda to bardzo źle - wyznaje. - Jesteśmy w stałym kontakcie z dyrekcją i nauczycielami Kazika, rozmawiamy z dyrektorem Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej, starostą. Wspólnie robimy wszystko, żeby ten konflikt zażegnać.

- Zawiadomiliśmy policję, ponieważ stwierdziliśmy, że bezpieczeństwo naszych uczniów jest zagrożone. Uczniowie PCKZiU przyszli pod naszą szkołę, krzyczeli, demonstrowali swoją siłę, nie mogliśmy tego zignorować - mówi wicedyrektor I Liceum Ogólnokształcącego im. Kazimierza Wielkiego. - Bardzo nam zależy na zażegnaniu konfliktu, teraz wszystko się uspokoiło, nasza młodzież nie zareagowała na zaczepki ze strony uczniów, którzy przyszli pod naszą placówkę. Co do samej strony, nie wiem, jakie treści były tam zamieszczane, nie wiem kto zaczął, wyjaśni to policja.

Natychmiast po złożeniu zawiadomienia przez wicedyrektor Kazika na miejsce przyjechała policja, jednak uczniowie zdążyli się już rozejść. Rejon obu szkół patrolowany jest teraz częściej. Facebookowe strony zniknęły. Treść "rozmów", jakie prowadzili uczniowie obu szkół nie nadają się do zacytowania. 

- Zawsze było tak, że nasi uczniowie uważani byli za gorszych, mniej inteligentnych, mniej zamożnych, a prawda jest taka, że to bardzo różni ludzie, którzy niezależnie od wszystkiego zasługują na szacunek. Często pochodzą z uboższych, dysfunkcyjnych rodzin, przez co mają złe wzorce i utrudniony dostęp do edukacji. Nie uczęszczają na zajęcia dodatkowe, korepetycje, jak ich koledzy, dlatego nie mają możliwości dostać się do innej szkoły. Poza tym bywa tak, że rodzice naciskają na szkołę branżową, żeby dziecko jak najszybciej zakończyło edukację i było w stanie samo się utrzymać. Sytuacje są bardzo różne, często naprawdę trudne - mówi anonimowo jeden z nauczycieli. - Nic nie upoważnia ich oczywiście do bandyckich zachowań i nic ich nie tłumaczy. Powinni ponieść konsekwencje i je poniosą. Chcę powiedzieć, że ta sytuacja pokazuje, iż istniejący od zawsze konflikt wcale się nie zakończył. Jeśli jeszcze w obiegu są słowa używane niegdyś przez nauczycieli Kazika o tym, że jak ktoś się nie chce uczyć, niech idzie do zawodówki, ta sytuacja pokazuje, do czego może doprowadzić pogarda. Powtórzę, naszych uczniów to nie usprawiedliwia, ale ten konflikt trzeba zakończyć raz na zawsze. U nas mówi się, że nawet gdyby to uczniowie Kazika zaczęli, i tak winni będą nasi. Są z zawodówki i przegrywają już na starcie.