Prezenty zebrane w ramach akcji „Szlachetna paczka” trafiły do potrzebujących. Nie mogło się obyć bez łez wzruszenia i okrzyków radości. W tym szczególnym roku podarki były jeszcze bardziej potrzebne i oczekiwane niż zwykle, a hojność darczyńców mimo trudnej sytuacji jeszcze większa.
„Szlachetna paczka” odbywała się po raz czwarty pod kierownictwem koordynatora akcji w powiecie wałeckim Andrzeja Steca. W tym roku powstały dwa nowe rejony w Mirosławcu (liderką jest Anna Dzida) i Tucznie, gdzie akcję koordynowała Sylwia Sikorska.
W sobotę 12 grudnia w magazynie zlokalizowanym w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Wałczu mogliśmy obserwować pracę darczyńców, którzy paczki przywozili i wolontariuszy, którzy rozwozili je potrzebującym.
- W tym roku do projektu włączono 44 rodziny z Wałcza, 10 z Mirosławca oraz 9 z Tuczna, czyli to w sumie ponad 60 rodzin - opowiada A. Stec. - Staramy się, dawać wędkę, a nie rybę. Naszym celem jest to, aby rodzina dzięki tej wędce potrafiła wyjść z trudnej sytuacji, w jakiej się znalazła. Staramy się, żeby każdego roku obdarowywane były inne osoby, jednak niektóre rodziny, szczególnie te, w których występuje problem niepełnosprawności, zawsze będą potrzebowały pomocy i w takich przypadkach, kiedy w rodzinie jest osoba leżąca, a druga nie może podjąć pracy, bo musi się nią opiekować, problemów finansowych nie da się rozwiązać, dlatego robimy wyjątek i obdarowujemy te osoby wielokrotnie.
Paczki są spersonalizowane. Darczyńcy nie ofiarowują tego, co mają w nadmiarze, ale to, o co proszą potrzebujący. W paczkach jest m.in. żywność, chemia gospodarcza, kosmetyki, ubrania, sprzęt gospodarstwa domowego, ale także okulary korekcyjne, różnego rodzaju kursy oraz sprzęt do rehabilitacji. Jedna z rodzin prosiła o wymianę okien. Zdecydowaną większość próśb i marzeń udało się spełnić. Rodziny zwykle też otrzymują więcej niż to, o co proszą. Wolontariuszami są członkowie firm, całe rodziny, grupy sąsiadów, znajomych, w ten sposób zdecydowanie łatwiej jest spełnić marzenia danej rodziny, tym bardziej, że wartość paczek to kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych. Zwykle jedną paczkę przygotowuje około 20 osób.
Justyna Monicka, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej w Chwiramie, jako wolontariuszka „Szlachetnej paczki” doskonale poznała potrzeby rodzin, którymi się opiekowała w ramach akcji i jest bardzo szczęśliwa, że wszystkie ich marzenia udało się spełnić.
- Paczka, która pobiła u nas wszelkie rekordy została przygotowana przez pracowników firmy kurierskiej GLS i składa się z 50 paczek - opowiada. - Firma zadbała o każdy szczegół od początku do końca, pracownicy byli ze mną w ciągłym kontakcie, chcąc spełnić wszystkie marzenia od kursu nauki szycia i maszyny do szycia przez, pralkę, łóżko, odzież, zabawki, po kwiaty doniczkowe i obrazy. Część z tych rzeczy nie została na początku przez rodzinę wskazana, ale wyszła w trakcie rozmów ze mną, je także zapragnęli spełnić darczyńcy. Firma GLS napisała także list, który przeczytam rodzinie w momencie przekazywania paczek. Jest bardzo wzruszający.
W rodzinie, o której opowiada J. Monicka, jedno z dzieci jest niepełnosprawne. Matka z uwagi na chorobę pociechy nie może podjąć pracy, ale chce nauczyć się szyć, żeby móc pracować w domu i w ten sposób podreperować rodzinny budżet, na który pracuje tylko jej mąż.
- To wspaniali, kochający się ludzie, którzy potrzebują wsparcia dla swoich dzieci i dla siebie - mówi J. Monicka. - Kurierzy z firmy GLS napisali w liście do nich, że mają nadzieję, że te prezenty otworzą im furtkę do lepszej przyszłości.
Wolontariuszki „Szlachetnej paczki” koordynujące rodziny nie ukrywają, że kiedy nadchodzi dzień rozwożenia paczek, nawet się nie malują, bo ze wzruszenia płaczą razem z obdarowanymi.
- Ten moment jest niesamowity, wszyscy się cieszą, także wolontariusze, nikt nie wie, co ma powiedzieć, bo wzruszenie odbiera mowę. Jest radość, euforia, ale też łzy wzruszenia. To wyjątkowy dzień, na który czekamy cały rok - wyznaje J. Monicka.
- Obawialiśmy się, że ze względu na pandemię ofiarność będzie mniejsza niż w latach poprzednich, bo sytuacja finansowa firm jest trudniejsza, ale zauważyliśmy, że chęć niesienia pomocy jest jeszcze większa - cieszy się A. Stec. - Serdecznie dziękujemy naszym darczyńcom. Dzięki temu, że oni ufundowali paczki, rodziny mogą otrzymać pomoc. My jesteśmy tylko od tego, żeby to wszystko zorganizować, przewieźć i dowieźć, paczki tworzą darczyńcy, bez których ta akcja nie miałaby najmniejszego sensu. Serdecznie za to dziękujemy. Wśród 26 wolontariuszy, którzy w tym roku uczestniczą w „Szlachetnej paczce” są osoby z całego powiatu. Paczki pomagali rozwozić tradycyjnie żołnierze ze 104 batalionu logistycznego oraz strażacy ochotnicy z Dębołęki. Mamy wsparcie Zakładu Gospodarki Komunalnej w Wałczu, Urzędu Miasta, Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Serdecznie dziękujemy za to, że ta współpraca od lat układa się tak dobrze.