Nikt nie ma wątpliwości, że kulig to bardzo przyjemna zimowa rozrywka. Trzeba jednak wiedzieć, jak bezpiecznie go zorganizować.
Z pozoru niegroźne jeżdżenie po śniegu na sankach może w mgnieniu oka zamienić się w tragedię. Zwłaszcza jeśli robimy to za samochodem i na publicznych drogach. Niestety ciągle wielu kierowców się na to decyduje, nie myśląc o bezpieczeństwie uczestników.
- Sanki nie są przystosowane do szybkiej jazdy za samochodem. W razie hamowania nie ma jak skutecznie ich zatrzymać - uczestnicy kuligu mogą uderzyć w ciągnące je auto, a potem wpaść na siebie. Nad sankami trudno też zapanować w zakrętach i łukach. Nawet odrobinę zbyt duża prędkość auta i ciągnięte osoby wypadną z trasy. Na drodze publicznej mogą wpaść pod koła jadącego samochodu, tragicznie może także zakończyć się uderzenie w drzewo - ostrzega rzecznik prasowy KPP w Wałczu asp. Beata Budzyń. - Ze względów bezpieczeństwa zabrania się ciągnięcia za pojazdem osób na sankach, nartach lub innych podobnych urządzeniach (art. 60 ust.2 pkt 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym) - to wykroczenie, za które grozi mandat do 500 zł oraz 5 punktów karnych. Jeśli kierowca spowoduje wypadek podczas kuligu i dojdzie w nim do śmierci któregoś z uczestników kuligu, grozi mu kara nawet osiem lat pozbawienia wolności.
Oto kilka zasad, których trzeba przestrzegać, żeby kulig był bezpieczny:
- kulig rozpoczyna się na drodze leśnej lub polu, gdzie nie ma żadnego ruchu kołowego innych pojazdów,
- linka między „ciągnikiem”, a pierwszymi sankami musi być dostatecznie długa,
- jedna osoba patrzy wyłącznie do tyłu obserwując dzieci na sankach,
- niewielka szybkość kuligu z doczepionymi sankami, nie powinno się jechać szybciej niż 20 km na godzinę, a na wąskiej leśnej drodze jeszcze wolniej.
Przed kuligiem warto sprawdzić wybraną trasę. Ważny jest też stan techniczny sanek. Złamane szczebelki, wystające śruby lub gwoździe stanowią poważne zagrożenie dla uczestników zabawy.
8 2
Po drogach publicznych nie można, bo mandat. W lesie nie można, bo mandat za wjazd pojazdem silnikowym do lasu. Na polu nie można, bo to własność prywatna... A potem skomlenie, że dzieciaki spędzają ferie przed komputerem,albo na kanapie z telefonem w ręku.