Zamknij

30 lat listonosza

17:20, 30.03.2024 .
Skomentuj

Człowiek, którego można spotkać niemal codziennie, gdy wędruje z ciężką torbą, przemieszczając się z ulicy, na ulicę.  Od domu, do domu,  pukając, od drzwi. do drzwi. wywołując uśmiech na wielu twarzach, które zna do lat. Od 30 lat w zawodzie listonosza Krzysztof Piotrowski. Rozmawia z nim Piotr Kurzyna

Krzysztof pracujesz jako listonosz od 30 lat. Czy dobrze mylę się, jeśli zastanawiam czy ten zawód w przyszłości będzie tak mało popularny jak dzisiaj Bednarz lub Rymarz? Przecież doba internetu rozwoju cywilizacyjnego, to musi mieć wpływ na twoją pracę, a ty mi mówisz, że na brak pracy nie narzekasz i nie raz można się nieźle namęczyć?

K.P. Oj prawda w pracy jest wciąż bardzo wiele i według mnie ten zawód tak szybko nie skończy się. Wciąż jest wiele listów, lecz zmieniła się forma listów, Kiedyś udzie do siebie częściej pisali i wysyłali pocztówki, dziś są to najczęściej listy urzędowe, lub z instytucji bankowych. Choć przyszłość może być nieobliczalna.

Dlaczego zostałeś listonoszem 

K.P. W sumie to nawet nie zamierzałem, ale tak się jakoś stało, że spróbowałem i bardzo mi się to spodobało, a szczególnie kontakty z ludźmi. Zawsze byłem osobą kontaktową, więc znalazłem zajęcie, z którego jestem zadowolony 
 

Czy zdarzają się jeszcze listy, gdzie kochanek pisze do swojej kochanki, albo lawina kartek na święta? 
K.P. Listów coraz mniej. Ilość znikoma, ale zderzają się kartki na święta, ale bardziej ludzie żyją Bożym Narodzeniem,  jest bardziej  obchodzone w naszej tradycji niż  Wielkanoc 

Czy miałeś jakąś nietypową przesyłkę, którą dostarczyłeś? Opowiedz,  coś najbardziej nietypowego?
K.P. Miałem coś takiego kiedyś, gdy była akcja ogólnoświatowa, jeżeli chodzi o wąglika. Taką podejrzaną przesyłkę zaniosłem kiedyś do Powiatowego Urzędu Pracy, który znajdował się wówczas na ulicy Dąbrowskiego. Przesyłkę położyłem na stole i nagle z niej wysypał się biały proszek.  Oczywiście objęci byliśmy wszyscy kwarantanną, zamknęli w pomieszczeniach i przyjechały służby ze Szczecina, aby pobrać próbki do analizy. Okazało się, że ktoś zrobił głupi kawał i wsypał proszek do pieczenia. Choć  wszystko wskazywało na to,  że coś mogło być na rzeczy, bo  przesyłka była dość nietypowo zapakowana, gdyż wycięty był adres urzędu z innej koperty,  którą Urząd Pracy wysłał do kogoś.  Nie było śladów do identyfikacji , ani odcisków. Było to strasznie podejrzane i atmosfera zrobiła się naprawdę niekomfortowa na kilka godzin 

Jak roznosisz przesyłki do ludzi, to rozumiem, że pozytywnie jesteś odbierany, mimo że psy szczekają na listonoszy i ciągają za nogawki, to o ludziach tego powiedzieć nie możesz.
K.P.  Ludzie są naprawdę sympatyczni 

Zdarzały się jakieś nietypowe sytuacje gdy pukasz do drzwi i tam otwiera...
K.P.  Są bardzo różne sytuacje (śmiech) każdy właściciel domu, czy mieszkania ma prawo otworzyć sobie drzwi w takim stanie i w taki sposób, jaki chce. On jest gospodarzem, więc ja tylko przynoszę listy i przesyłki. Ale najczęściej, to jest życzliwość ludzka?


Są takie miejsca,  które odwiedzasz i zawsze wiesz, że tam spędzisz więcej czasu
K.P. Oczywiście są takie osoby, a czasu jest bardzo mało i nie każdemu można jego poświęcić tyle, ile by się chciało. Mam miejsca, gdzie mogę napić się kawy czy wody w ciężkim dniu

Obserwujesz coraz więcej osób samotnych?
K.P.  Tak zdecydowanie,  kiedyś pamiętam pełne mieszkania i dzieci, bo wychowaliśmy się razem przez pokolenie, a dzisiaj w domu jest często pusto,  te osoby potrzebują chwilę zrozumienia, rozmowy, a nawet czasami jakiejś drobnej pomocy. Tutaj akurat mimo napiętego dnia, zawsze służę pomocą. Nigdy nie odmawiam.

Czyli listonosz jest trochę takim terapeutą 
K.P. W sumie trochę tak. Każdy w życiu ma jakiś gorszy okres. Ja również takie coś miałem i czasami, gdy miałam ciężkie dni w  życiu, to niektórzy sugerowali, abym poszedł na urlop, odpoczął, a Ja stwierdziłem,  że nie.  Muszę iść do swojej ulubionej pracy, bo kontakt z drugim człowiekiem bardzo mocno pomaga, działa to tak naprawdę w dwie strony

Jako Listonosz, masz ciągły kontakt z ludźmi, a  to chyba pomaga też w działaniu jako samorządowiec
K.P. Tak czasami nawet po pracy, wracając do domu, mam kilka spraw do załatwienia.  Udzielam się społecznie, coś robię dla ludzi a w telefonie mam 7000 kontaktów i jeżeli ktoś dzwoni, to odbieram lub oddzwaniam i jestem dla ludzi non stop, na szczęście moja żona jest wyrozumiała.

Pamiętasz jakieś ciekawe zdarzenia w swojej pracy, o którym nigdy nie zapomnisz?
K.P. Tak jest to życzliwość ludzka. Pamiętam, jak kiedyś miałem kontuzję, to w każdy dzień do mnie dzwoniło około 50 osób, po to, tylko aby spytać, jak się czuję i co się stało. Po powrocie, mnóstwo ludzi podchodziło z życzliwością po to, aby ściskając dłoń powiedzieć miłe słowa

Wspaniałe, to bardzo miłe uczucie
K.P. Dlatego mocno związany jestem z  mieszkańcami i mam nadzieję, że sił mi jeszcze długo nie zabraknie.  

Ale wracając do pracy samorządowej, to masz niesamowity komfort, bo podczas pracy na komisji, gdy chcesz dowiedzieć się,  co sądzą o danym pomyśle mieszkańcy, to na drugi dzień możesz przyjść z gotowym rozwiązaniem i nikt ci nic nie „wciśnie” przypuszczeń,  bo powiesz „sprawdzam” i  sprawdzisz
K.P. Oczywiście, nawet często to robię i czasami radzę się mieszkańców w ważnych kwestiach.  Czego chcą, bo praca radnego, to więź między mieszkańcami a urzędem. Ja jestem po to, aby pokazać potrzeby mieszkańców w ratuszu i odwrotnie.

30 lat!  To musiałeś zepsuć sporo par butów.
K.P. Oj bardzo dużo, ale mogę powiedzieć ci, że możemy to udokumentować inaczej:
Średnio robię około 15 000 kroków dziennie.  Przez 20 dni w miesiącu, daje to 300 000 kroków.  To razy 12 miesięcy w roku, daje 3,6 miliona i teraz policz „to” razy 30 lat

Okej 108 milionów i zakładam, że krok ma  70 cm. To jeśli dobrze liczę, zrobiłeś już w pracy 75 milionów 600 tysięcy kilometrów?
Niesamowite. Wychodzi na to, że przeszedłeś prawie kulę ziemską, byłeś już 95 razy na księżycu na pieszo i właśnie z niego wracasz. A Ziemię okrążyłeś  już 1886 razy. Albo jesteś w połowie drogi na słońce. 

K.P. Na to wychodzi

Czyli codziennie z 20 lub 30 kg różnych przesyłek, torba dopakowana kilka razy w ciągu dnia, czy to się może znudzić? To może zmęczyć?
K.P. Nigdy. Znam mnóstwo historii, które zatrzymam tylko dla siebie. Nie miałabym nawet prawa moralnego, aby komukolwiek te historie opowiadać. Ciągle coś się dzieje. Tutaj nie ma miejsca na nudę.

Bardzo duży bagaż doświadczeń.
K.P. Tak, ale to działa w dwie strony jak mówiłem wcześniej i również mogę liczyć na pomoc i wysłuchanie. 

Krzysztof w tym miesiącu wydarzyło się bardzo wiele w twoim życiu.
K.P. Dokładnie wziąłem ślub w  30 rocznicę pracy, tak naprawdę nie pamiętałem, którym roku się przyjąłem dokładnie.  Ale zawsze pamiętałem,  że był to 8 marca.  W momencie gdy braliśmy ślub, to moja małżonka dzień wcześniej obchodziła urodziny/ Do tego Dzień Kobiet więc kumulacja całkowita. Cztery święta za jednym czasie.

Lepiej niż Robert Lewandowski.
K.P. No cóż zrobić? (śmiech)

Rozumiem, że listonoszem będziesz tak długo jak tylko się da
K.P. Aby tylko wystarczyło sił i mam nadzieję, że to o czym wcześniej mówiłeś, że może być to praca niszowa mało popularna, to nie nadejdzie tak prędko. 

Czego można liczyć listonoszowi?
K.P. Chyba płaski schodów 

Zatem życzymy ci od redakcji płaskich schodów i kolejnej pięknej rocznicy. Dziękuję za rozmowę
K.P. Dziękuję.
 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

KosmonauciKosmonauci

1 0

Z liczeniem kilometrów to Panowie mocno polecieli na księżyc xD 22:41, 04.04.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

FumaFuma

0 0

Co prawda to prawda ale tam u góry czas na zmiany

19:17, 08.04.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%