Międzynarodowa Federacja Hokeja(PIH) zleciła organizację turnieju Nations Cup II polskim władzom hokeja na trawie. Polski związek zdecydował, że takowe zawodu zostaną przeprowadzone na wałeckiej Bukowinie w dniach 16 – 22 czerwca 2025 r. W rozgrywkach uczestniczyły pierwsze reprezentacje hokejowe kobiet z Polski, Czech, Francji, Malezji, Republiki Południowej Afryki, Urugwaju, Włoch i Walii.
Zawody rozpoczęły się rozgrywkami grupowymi, w których Polska pokonała Malezję 2:0, zremisowała z Urugwajem 1:1, pokonała RPA 3:2. W ten sposób nasza reprezentacja kobieca zakwalifikowała się do półfinału, gdzie uległa Francji 1:4. Naszym paniom pozostała walka w niedzielę o trzecie miejsce z Walią.
Mecz rozgrywany był w trzydziestostopniowym upale, w pełnym słońcu, gdzie poza umiejętnościami, należało wykazać się doskonała kondycją i odpornością na skrajne warunki atmosferyczne. Polki walczyły dzielnie i w niczym nie ustępowały poziomem przeciwniczkom. Trzeba powiedzieć, że było to pasjonujące widowisko na najwyższym światowym poziomie. Zmienność sytuacji oraz kontrataki z obydwu stron powodowały, że wynik spotkania nie był pewny do ostatnich minut. Pierwszą bramkę zdobyły przeciwniczki, co dało im prowadzenie. Polki jednak nie poddawały się i próbowały odrobić straty, co się nie udało i wynik nie zmienił się do końca spotkania. W ostatniej fazie meczu nasze reprezentantki panowały na boisku, natomiast przeciwniczki skupiały się na utrzymaniu wyniku. Ostatecznie nasze panie zajęły czwarte miejsce, co też jest sporym sukcesem, a samo dojście do półfinału pokazuje, że nasza drużyna prezentuje światowy poziom. Należy sobie jasno powiedzieć, że w grach zespołowych, przy wyrównanym poziomie, trzeba mieć odrobinę szczęścia, ponieważ bardzo często o zwycięstwie decyduje przypadek. Na pocieszenie należy przypomnieć, że polskie hokeistki w półfinale przegrały ze zwycięzcą turnieju.
Po meczu rozmawialiśmy z naszymi zawodniczkami, które nie ukrywały rozczarowania wynikiem i były bardzo przygnębione i niepocieszone. Mówiły, że teraz jest czas na analizę i wyciągnięcie właściwych wniosków z porażki, które przydadzą się przed lipcowymi mistrzostwami Europy w Gnieźnie.
O czym mówiły, jak przeżywały i oceniały mecz nasze reprezentantki, przedstawiamy poniżej.
Amelia Katerla - Nie ukrywam pewnego rozczarowania, bo był to mecz o medal, a skończyło się na najbardziej nielubianym czwartym miejscu.
Julia Balcerzak – jesteśmy trochę zawiedzione. Wiadomo to był mecz o trzecie miejsce, a więc o wszystko albo nic. Tak naprawdę, to niczego nie zdobyłyśmy w tym turnieju. Wiadomo, że był to ciężki, a zarazem wyrównany mecz i kosztował nas bardzo dużo wysiłku, dlatego jesteśmy zawiedzione i niepocieszone. Wprawdzie znalazłyśmy się w półfinale, ale medal nam umknął.
Sandra Tatarczuk – Nikt nie lubi przegrywać, zwłaszcza w meczu o trzecie miejsce, dlatego jesteśmy zawiedzione i rozczarowane, ponieważ nie udało się nam dowieść zwycięstwa i to jeszcze u siebie. Uważam, że przeciwniczki były trochę lepsze, albowiem udało im się strzelić o jedną bramkę więcej. Bramka dla Walii została zdobyta z krótkiego rogu. My też miałyśmy podobną sytuację, ale jej nie wykorzystałyśmy.
Oliwia Krychniak – Walijki były w naszym zasięgu. Miałyśmy kilka doskonałych akcji, ale ich nie wykorzystałyśmy. Teraz mamy przygotowania do mistrzostw Europy, a ten turniej pozwoli nam na wyciągnięcie właściwych wniosków. Myślę, że z Gniezna wrócimy z medalem.
Myślimy, że wypowiedzi naszych zawodniczek były dość umiarkowane i pełne szacunku do przeciwniczek. Oczywiście, że utrata medalowego miejsca, zawsze budzi pewne rozczarowanie i niedosyt, bo przecież było tak blisko, ale się nie udało. Dobrym prognostykiem na przyszłość jest fakt, że nasze panie potrafią wyciągnąć wnioski z porażki i na mistrzostwach Europy pokażą na co je stać.
Od naszej redakcji życzymy im zakończenia ME z medalem.
Helena Graczyk i Wiesław Wach
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz