Zamknij

Przegrana z samym sobą

13:02, 15.04.2019 piotr Aktualizacja: 13:05, 15.04.2019
Skomentuj

Piłkarze wałeckiego Orła po raz kolejny przegrali mecz, który powinni bezwzględnie wygrać. Wiadomo, że „orły” potrafią grać lepiej, lecz dlaczego tego nie robią, pewnie wiedzą tylko oni i ich trener. Ponownie ujawniła się zmora fatalnych końcówek, która dręczy wałczan już od dłuższego czasu i to właśnie stracona w doliczonym czasie gry bramka zdecydowała o klęsce.

Orzeł Wałcz - Hutnik Szczecin 1:2 (1:0)

Bramka: Orzeł - Popiołek.

Aura tego dnia nie rozpieszczała kibiców. Pomimo przebijającego przez chmury słońca przejmujący, zimny wiatr nie ułatwiał obserwowania zmagań na murawie. Pomimo tego na trybunach zjawiło się ponad 100 osób, lecz kibice po ostatnim gwizdku byli wyraźnie rozczarowani postawą gospodarzy.

Początkowo gra toczyła się w środku pola, oba zespoły zgromadziły w tej części boiska spore siły i tam trwała walka o uzyskanie przewagi. Wałczanie kilka razy poważnie zagrozili bramce rywali, lecz czasami decydowali się na kolejne, już niepotrzebne podanie i próbowali wejść z piłką do bramki raczej nie kończąc akcji uderzeniem z dystansu. Wprawdzie dwukrotnie Wegner mógł pokusić się o otwarcie wyniku, lecz napastnik Orła nie opanował trudnej piłki. Goście natomiast praktycznie każdą swoją ofensywną akcję kończyli strzałem, a te oddawane nawet ze sporej odległości były niezwykle groźne. W 25. minucie bramkarz Orła popełnił fatalny błąd, próbując dryblować na swoim polu karnym i stracił piłkę, lecz na szczęście goście nie trafili do pustej siatki. W odpowiedzi Kowalczuk znalazł się w znakomitej pozycji, lecz zamiast oddać strzał, starał się jeszcze podawać i piłka padła łupem defensorów Hutnika. Jeszcze Wegner w 30. minucie mógł pokonać bramkarza rywali, lecz golkiper gości nogami zdołał odbić piłkę. Pięć minut później wałczanie objęli prowadzenie. Po wrzucie futbolówki z autu na polu karnym gości powstało zamieszanie, piłka została wycofana do Popiołka, a ten w pełnym biegu trafił z 15 metrów do siatki. Gospodarze poszli za ciosem i ruszyli do przodu, lecz narazili się na kontry i kilka minut przed przerwą Sobczak z trudem obronił strzał jednego z rywali. Wydaje się, że na drugą odsłonę wałczanie wyszli z zadaniem obrony skromnej zaliczki. Miejscowi wyraźnie oddali pole i cofnięci czekali na okazję do przeprowadzenia kontrataku. Pierwszym sygnałem, że goście nie zamierzają się poddać była akcja Hutnika w 55. minucie, kiedy to piłka po „główce” jednego z piłkarzy gości trafiła w poprzeczkę. Później nastąpił okres spokojniejszej gry, a obie ekipy zbierały siły na końcówkę. W 80. minucie przyjezdni przeprowadzili szybką, oskrzydlającą akcję, a uderzona ostro z woleja z linii pola karnego piłka tuż przy słupku po ziemi trafiła do siatki. Po wyrównaniu mecz się zaostrzył, a wałczanie, choć próbowali atakować, czynili to bez większego przekonania. W już doliczonym czasie gry goście wyszli kolejną akcją ze swojego przedpola, a napastnik Hutnika, choć kąt był spory, z kilkunastu metrów ponownie uderzeniem po ziemi pokonał Sobczaka.

(piotr)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%