Ryszard Martuszewski będzie prawdopodobnie pierwszym mieszkańcem powiatu wałeckiego, który weźmie udział w jednym z najbardziej ekstremalnych biegów z przeszkodami. Będzie miał do pokonania 120 km w trzy dni. Na Saharze.

R. Martuszewski ma 47 lat, jest pracownikiem Urzędu Gminy w Wałczu. Przygodę z ekstremalnym bieganiem rozpoczął zaledwie trzy lata temu. Do tej pory wziął udział w 36 takich imprezach. Tylko w zeszłym roku wystartował aż 13 razy. Teraz chce spełnić swoje marzenie i przeżyć przygodę życia, dlatego na początku marca br. pojedzie do Maroka, gdzie czekają go trzy etapy biegu z przeszkodami. Do pokonania będzie miał dziennie ok. 40 km (łączny dystans to 120 km) na Saharze (piaszczyste wydmy i kamienistą część pustyni). Trzeci etap będzie w  górach Atlas ok. 2000 m n.p.m.

-  Przygoda z biegami ekstremalnymi zaczęła się trzy lata temu od impulsu. Zobaczyłem, że są zapisy, porozmawiałem z żoną i się zapisałem - opowiada. - Biegam, żeby się sprawdzić. Wynik jest na drugim miejscu. Do tej pory była tylko jedna edycja Runmageddonu na Saharze i tam biegło 44 uczestników. Teraz jedzie nas 84.

Na stronie organizatora biegu wyczytaliśmy, że: „To wyzwanie do zmierzenia się z własnymi słabościami (…) Zawodnik prąc naprzód niejednokrotnie będzie musiał wspinać się, czołgać, skakać, spotkać się bliżej z błotem, wodą, ogniem… Generalnie, nie jest to kolejny kolorowy uliczny bieg dla pięknie ubranych czystych ludzi z najnowszą miniempetrójką mieszczącą się pod powieką”.

Wyprawa nie należy do najtańszych. Za bilet lotniczy w obie strony, dwa obozy na pustyni, hotel w Marakeszu, jedzenie, obsługę medyczną itp., będzie trzeba zapłacić ok. 6 tys. zł plus koszty przygotowań. Nie ma sponsorów. Wszystko finansuje sam.  

- To mój najtrudniejszy bieg i mam obawy czy dam radę, ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem - śmieje się R. Martuszewski. - Żona mnie mocno wspiera i trzyma kciuki.

My również życzymy powodzenia.

mk

Fot. Igor Kohutnicki ADHDfoto