Zamknij

Piłkarski thriller

11:11, 14.05.2021
Skomentuj

Zawodnicy wałeckiego Orła w meczu z Iskierką Szczecin zgotowali sobie – trochę na własne życzenie – prawdziwy horror. Prowadząc już trzema bramkami pozwolili rywalom na dwa trafienia i zaczęło być nerwowo. Jednak spotkanie miało dwóch bohaterów i dzięki ich umiejętnościom trzy punkty pozostały w Wałczu.

Orzeł Wałcz – Iskierka Szczecin 3:2 (3:0)

Bramki: Orzeł Wegner 2, b. samobójcza.

Orzeł: Odolczyk – Dziekański, Wesołowski, Trzmiel (Kancerski), Cerazy – Haraj, Popiołek, Burak, Bieńko (Kowalczuk) – Suślik, Wegner (Dybaczewski).

Rozegrane w środę 12 maja spotkanie tradycyjnie obserwowało zza płotu około 50 fanów Orła. Taka sytuacja zdarzyła się jednak po raz ostatni, ponieważ od środy 19 maja na trybunach będzie mogło zasiąść około 150 widzów. Goście wprawdzie plasują się w dolnych rejonach tabeli, lecz ostatnio się wzmocnili i znajdują na fali wznoszącej. Przyjezdni rozpoczęli z przytupem i już w 2 minucie mogli objąć prowadzenie, lecz Odolczyk wyszedł zwycięsko z samotnego starcia z napastnikiem gości. Dokładnie 60 sekund później po raz pierwszy pokazał się Wegner. Napastnik Orła otrzymał piłkę w narożniku pola karnego Iskierki i choć był spychany do linii końcowej trafił w długi róg. Szczecinianie po tej stracie przyspieszyli, atakowali większą ilością graczy, jednak ich akcje kończyły się niecelnymi uderzeniami. W 23 minucie w kuriozalnych okolicznościach padła druga bramka dla Orła. Zupełnie nie atakowany stoper gości zagrał piłkę do swojego bramkarza, lecz nie zauważył, że ten znajduje się daleko na przedpolu. Lekko kopnięta piłka zaskoczyła golkipera i choć próbował interweniować nie zdołał jej dogonić. Przyjezdni postawili wszystko na jedną kartę i z determinacją rzucili się do ataku. Wałczanie bronili się praktycznie całym zespołem i kiedy odzyskiwali piłkę próbowali długim podaniem uruchomić któregoś z napastników. W 40 minucie po raz drugi zabłysnął Wegner, a piłkarz Orła dał prawdziwy popis. „Diabeł” zdobył futbolówkę jeszcze na własnej połowie, minął jednego rywala, później drugiego i kiedy golkiper Iskierki skrócił kąt napastnik gospodarzy „zmieścił” piłkę pomiędzy nim a słupkiem. Wydawało się, że trzy bramkowe prowadzenie zapewni gospodarzom spokój w drugiej partii. Tak się nie stało. Goście zaczęli naciskać zaraz po zmianie stron i w 50 minucie trafili po raz pierwszy. To dodało im skrzydeł, ponadto gospodarze cofnęli się do defensywy oddają całkowicie pole rywalom. Po godzinie zmagań goście w zamieszaniu zdobyli drugą bramkę i szeregach gospodarzy zapanowała nerwowa atmosfera. Mecz się zaostrzył i zaczęły mnożyć się faule. W 68 minucie wydawało się, że goście dopną swego i wyrównają. Wesołowski nieprzepisowo zatrzymał w polu karnym rywala i arbiter wskazał na „wapno”. Rzut karny w pięknym stylu obronił jednak Odolczyk. Pomimo tego przyjezdni nadal nie odpuszczali i atakowali z ogromnym zacięcie. W już doliczonym czasie gry sędzia podyktował rzut wolny dla Iskierki z linii pola karnego Orła. Protestom wałczan – zwłaszcza z ławki - nie było końca, ponieważ wszyscy sądzili, ze arbiter powinien uznać faul piłkarza gości. Protesty skończyły się tym, że trener Orła zobaczył żółtą kartkę, kierownik drużyny żółty i czerwony kartonik, a zdenerwowany prezes wałeckiego zespołu - który podbiegł do linii bocznej i głośni krytykował arbitra – ujrzał taki sam zestaw kartek. Goście nie zdołali zdobyć wyrównującej i gospodarze „dowieźli” do końca korzystny wynik.  

piotr                                                                                                                                    

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%