Zamknij

Boks jak cukierek

16:43, 11.02.2019 piotr Aktualizacja: 18:54, 11.02.2019
Skomentuj

O powrocie do pięściarstwa, debiucie na zawodowym ringu, przygotowaniach do profesjonalnej walki oraz planach na przyszłość z Jackiem Głowackim rozmawia Piotr Szypura.

90 amatorskich walk, z czego wygrał pan 62, medale mistrzostw Polski juniorów i seniorów. Jednak działo się to prawie 8 lat temu, więc dlaczego tak późny debiut na zawodowym ringu? 

- Trenuję boks od 1998 roku, czyli jak tylko skończyłem 15 lat. I moim marzeniem, tak jak myślę każdego pięściarza, jest stoczenie co najmniej jednej zawodowej walki. Wiem, że mój debiut jest trochę spóźniony, lecz chcę zrealizować swoje skryte marzenie.

Jakie przeszkody nie pozwoliły panu na wcześniejsze rozpoczęcie zawodowej kariery?

- Poprzednio pracowałem w policji i zatrudnienie na trzy zmiany nie pozwalało na odpowiednio prowadzone przygotowania do zawodowej walki. Niestety łączenie pracy w policji z wyczynowym uprawianiem sportu nie szło w parze. Po zmianie pracy mam zdecydowanie więcej czasu i mogę go poświęcić właśnie na boks, a ponadto charakter mojego zatrudnienia niejako zmusza mnie do jak najdłuższego zachowania sportowej sylwetki. Łączę więc przyjemne z pożytecznym.

Czy tym debiutem chce pan coś udowodnić?

- Nie, absolutnie niczego nie chcę udowadniać. Zawsze moim marzeniem było stoczenie zawodowej walki i kiedy sytuacja pozwoliła, że mogłem się do pojedynku przygotować, po prostu spełniam marzenia. Zawodowa walka będzie jakby ukoronowaniem mojej bokserskiej kariery. Boks jest dla mnie jak cukierek. Nie potrafię odmówić sobie słodyczy, tak jak nie potrafię zakończyć uprawiania pięściarstwa.

Sukces młodszego brata i jego kariera również wpływa na pana mobilizująco?

- Oczywiście. Jak sięgam pamięcią, zawsze z Krzyśkiem technicznie prezentowaliśmy podobny poziom. Brat był bardziej waleczny i bardziej skłonny do podejmowania „wojny” na ringu. Ja natomiast skupiałem się bardziej na technicznych aspektach pojedynków. W amatorskim boksie radziliśmy sobie nieźle, choć Krzysiek miał lepsze wyniki. Brat zdobywając mistrzostwo świata osiągnął niewiarygodny sukces, więc pomyślałem, że jak jemu się udało, dlaczego ja mam nie spróbować swoich sił.

Od zakończenia walk na amatorskim ringu minęło sporo czasu. Jak wyglądał powrót?

- Ostatnią walkę w amatorskim boksie stoczyłem w 2011 roku, a podczas mistrzostw Polski w Koninie zdobyłem brązowy medal wśród seniorów. Później miałem ponad sześć lat przerwy. W grudniu 2017 roku były organizowane mistrzostwa Polski służb mundurowych w sportach walki, między innymi w boksie. Zdobywając złoty medal powróciłem do uprawiania pięściarstwa, a od początku kolejnego roku rozpocząłem przygotowania do zawodowego debiutu. Mój trener Sławek Ciepielak w luźnej rozmowie zasugerował, abym spróbował sił na zawodowym ringu. Wiedząc, że jest znakomitym fachowcem oraz po zapytaniu Marka Mateli, czy jest możliwość startu podczas gali w Trzciance 16 lutego zgodziłem się i rozpoczęliśmy treningi.

Jak wyglądają przygotowania i na co szczególnie kładzie pan nacisk?

- Początkowo ciężko pracowaliśmy nad siłą i kondycją. Ponadto dochodzą pojedynki sparingowe i oczywiście doskonalenie szybkości i techniki. Trenuję sześć dni w tygodniu, a na zajęcia poświęcam od 1,5 do 2 godzin. W trening wkładam maksymalny wysiłek, ponieważ kategoria wagowa, w której walczę +90,7 kg tego wymaga. Myślę, że w dobrej kondycji wytrzymam cztery rundy. Do tego stosuję specjalną dietę i tu chcę podziękować Rolandowi Graczowi, właścicielowi siłowni Athletic za ułożenie diety i udostępnienie sali na treningi. Ponadto dziękuję działaczom Korony Wałcz, oczywiście trenerowi za poświęcony czas, fizykoterapeucie Jakubowi Smolskiemu i Markowi Mateli.

Zna pan swojego rywala?

- Słyszałem tylko jego nazwisko. Błażej Nagórski znany jest raczej z walk w MMA, a w boksie stoczył tylko dwa, czy trzy pojedynki. Jest to zawodnik doświadczony w sportach walki, choć niekoniecznie w boksie i dlatego chcę trochę nauczyć go pięściarstwa. Jadę do Trzcianki po prostu wygrać swoją pierwszą zawodową walkę.

 Pierwsza zawodowa walka już za chwilę. Czy myśli pan o kolejnych, czy też skupia się pan wyłącznie na debiucie?

- Na razie przygotowuję się wyłącznie na 16 lutego. Jeżeli wszystko poukłada się po mojej myśli, mój plan oraz założenia zostaną zrealizowane, a także dobrze wypadnę podczas tego pojedynku, to znaczy odniosę zwycięstwo w odpowiednim stylu, to wtedy być może zacznę myśleć o kolejnych walkach.

Dziękuję za rozmowę

*********
Jacek Głowacki jako amator stoczył jedną z najważniejszych walk w swojej karierze z Marco Huckiem, wówczas zawodnikiem niemieckiego klubu Bad Essen. Walka przebiegała w nerwowej atmosferze. Niemiecki pięściarz cały czas faulował i bił poniżej pasa, co mocno zdenerwowało młodszego brata Jacka - Krzysztofa „Główkę” Głowackiego. W pewnym momencie Polak złapał krzesło i chciał nim uderzyć Niemca. Po tym „brudnym” pojedynku wszystkich kibiców ucieszył triumf Krzysztofa Głowackiego nad Marco Huckiem, który po latach w pojedynku na zawodowym ringu zabrał Niemcowi pas mistrzowski w kategorii junior ciężkiej organizacji WBO.

Już po rozmowie P. Szypury z pięściarzem nastąpiła nagła zmiana przeciwnika. J. Głowacki będzie walczył z Hubertem Krasuskim. 

(piotr)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

booboo

3 0

Panie Jacku, trzymam kciuki za Pański sukces. Powodzenia! 10:40, 13.02.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%