Zamknij

DWIE ŁYŻKI Z SYBIRU

11:51, 06.06.2024 . Aktualizacja: 11:51, 06.06.2024
Skomentuj

DWIE ŁYŻKI Z SYBIRU

Syberia i Sybir. Dwa pojęcia występujące w świadomości Polaków. Czasami używamy ich zamiennie, nie zdając sobie sprawy z ich różnego znaczenia.

Syberia to pojęcie geograficzne, oznaczające azjatycką krainę porośniętą tajgą. Sybir oznacza zupełnie coś innego. To pojęcie emocjonalno-historyczne, będące symbolem zniewolenia i kaźni tysięcy naszych rodaków. Tym mianem określa się wszystkie obszary Imperium Rosyjskiego lub Związku Radzieckiego, na które od XVI wieku zsyłano jeńców, więźniów oraz ludność cywilną. Sybir można określić terytorialnie. W tym krótkim słowie mieszczą się rozległe obszary syberyjskiej tajgi, stepy Kazachstanu, ale też Rosji europejskiej czy Dalekiego Wschodu. Trudno go jednak zamknąć w ramach czasowych. Nadal istnieje polska wioska na Syberii, nadal mieszkają tam potomkowie zesłańców i nadal rozprawiamy nad powrotami rodaków z Kazachstanu. Podobnie dwojakie znaczenie mają przedmioty trafiające do Muzeum Ziemi Wałeckiej w ramach prowadzonego projektu DNA Wałcza. Z jednej strony zwykłe, codzienne, z drugiej zaś obdarzone ogromnym bagażem emocjonalno – historycznym. 

Doskonałym przykładem takich eksponatów są… dwie łyżki. Łyżki towarzyszące panu Stanisławowi Zdaniukiewiczowi w trakcie zesłania do Workuty. Zwykłe, bo każdy z nas na co dzień posługuje się takimi przedmiotami, niezwykłe, bo świadczą o tym, że przetrwać można wszystko. Na jednej z nich właściciel wygrawerował swoje inicjały, datę - 1952 oraz polską flagę. Przebyły z nim długa drogę – trasa Workuta – Lubiesz to ponad 4500 km.

Pan Stanisław był żołnierzem I Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. Walczył pod pseudonimem „Dąb” oraz „Rajczak” w oddziałach „Jurand” oraz „Tur”. Brał czynny udział we wszystkich akcjach prowadzonych przez swój oddział. Po rozbrojeniu AK (pan Stanisław rozbroić się nie dał), wstąpił do partyzantki stacjonującej w Puszczy Nalibockiej. Został pojmany 28 lutego 1945 r. i osadzony w wileńskim więzieniu. 26 maja 1945 r. został skazany na karę śmierci, które zamieniono na 20 lat katorżniczej pracy.

„Po miesiącu spędzonym w więzieniu na Łukiszkach 26 czerwca 1945 r. w godzinach rannych odprowadzono nas przy silnym konwoju na dworzec kolejowy, gdzie załadowano nas do towarowych wagonów w liczbie po 50 osób do każdego wagonu. Wieziono nas przez cały niemal miesiąc i dotarliśmy do Workuty. Cały skład towarowy pociągu załadowany był więźniami” – wspominał pan Stanisław.

Miejsce, w którym miał spędzić najbliższe 20 lat właściwie nie istniało. Więźniowie zbudowali je w miejscu ośnieżonej tundry jednocześnie pracując w kopalniach. Po śmierci Stalina, odbywszy 11 lat z zasądzonego wyroku został zwolniony i w lipcu 1956 r. wrócił do Polski. Po wielu latach został zrehabilitowany i odznaczony Krzyżem Partyzanckim oraz Krzyżem Armii Krajowej.

Historia pana Stanisława i łyżek towarzyszących jego tułaczce jest jedną z wielu, jakie udało nam się poznać w trakcie realizacji projektu „DNA Wałcza” dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z budżetu państwa w ramach programu własnego Narodowego Instytutu Muzeów „Izby Pamięci”. Naszym celem jest zgromadzenie pamiątek po pierwszych osadnikach, spisanie opowieści o ich życiu oraz utworzenie Izby Pamięci w budynku Muzeum Ziemi Wałeckiej, która opowie o powojennej codzienności nowych mieszkańców Wałcza i okolic. Zachęcamy do podzielenia się rodzinnymi historiami i kontaktu z Muzeum Ziemi Wałeckiej.

 

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%