Zamknij

Wyborczo….

Cezary SkrzypczakCezary Skrzypczak 09:47, 29.05.2025 Aktualizacja: 09:48, 29.05.2025
Skomentuj

Dawno nie pisałem. No cóż, papierowe wydania prasy mobilizują do częstszego wysiłku, bo tekst musi iść do drukarni, itp. Internetowo, zanim się zabierzesz do pisania, to już inny temat w sieci jest aktualny. Trudno nadążyć.

Jest jednak temat nieodległy, ale przecież niezwykle ważny. 1 czerwca będzie Dzień Dziecka. Tego też dnia będziemy wybierać Prezydenta, a zatem to podwójnie ważny dzień. Wyborami będziemy kształtować przyszłość naszych dzieci i wnuków. Konkurują dwie opcje. Rafał Trzaskowski wspierany przez szeroką koalicję tzw. ”październikową” i Karol Nawrocki, niby obywatelski, ale w rzeczywistości „pisowski”. Dwie strony i dwie racje. Tyle, że ta „trzaskowska” reprezentuje kilka pomysłów na Polskę. Centroprawicowe poglądy łączą się z lewicowymi, katolicyzm łączy się z bardziej liberalnym spojrzeniem na wiarę. Kandydat znany i prześwietlony na wylot. Druga opcja postawiła na konkurenta jeszcze do niedawna mniej znanego szerszej publiczności. W toku kampanii okazało się, że jego akolici chyba sami nie do końca go znali. Pojawiają się wciąż nowe doniesienia o wątpliwych jego koneksjach i zwyczajach. Trzeci z konkurentów zadał istotne pytanie: Naprawdę w Waszych szeregach nie było nikogo lepszego?

Od lat w Polsce twa walka polityczna oparta na rzymskiej maksymie : divide et impera, czyli dziel i rządź. Polityczna klasyka. Obie strony tzw. duopolu z równym zaangażowaniem ją wykorzystują, a język narracji politycznej stał się nienawistny i właściwie równy wojennej propagandzie. Brak informacji i argumentów, które mają przekonać do własnych racji. Inne siły, które nieśmiało się pojawiają na scenie i mają szanse na przełamanie tego dupolu są przez obie strony skutecznie zwalczane. Przypomnę tylko nieszczęsne faktury przywódcy Komitetu Obrony Demokracji, które wystarczyły do spacyfikowania tej inicjatywy. W przypadku kandydata prawej strony mamy trochę więcej faktów. Poza wymiarem prawnym pojawiające się fakty mają też aspekt moralny i etyczny i faktycznie dyskwalifikują każdą osobę publiczną, która byłaby takim dossier obciążona. W trakcie kampanii prezydenckiej nie chcę się zastanawiać, czy kandydat uczciwie wszedł w posiadanie dóbr materialnych, jakie miał kontakty w młodości i czy jego kontakty z kobietami rzeczywiście były li tylko towarzyskie. Ponawiam pytanie: Naprawdę nie było innego oferenta idei pisowskich? Zdaje mi się, że największą szkodę ta kandydatura wyrządziła zwolennikom PiS, którzy mając podobne do moich wątpliwości ( niektórzy nie mają, jak zawsze), nie mają de facto wyboru i zagłosują za kandydatem swojej partii.

Brakuje mi innej drogi, pomiędzy tymi obozami. Zwolennicy dzielenia naszej nacji wciąż są wspierani przez nas samych. To, że jest podział, to jest jasne. W relacjach telewizyjnych widać i słychać krzyki, zwłaszcza niektórych zwolenników prawej strony sceny politycznej. Stronnicy tej drugiej strony też nie żałują, że wspomnę np. sławetne gwiazdki. Nie tędy powinna iść droga. Wybierając władze, w tym Prezydenta, należałoby szukać takiej formy konkurowania, która pozwoli doprowadzić do wyboru osoby, która będzie umiała połączyć obie strony politycznej sceny. Jak do tej pory, zamiast tego, jest kopanie po kostkach sprowokowane wystawieniem zawodnika nie z tej ligi.

Wskażę też na inny argument, niebrany być może pod uwagę. Ta strona, która obecnie stworzyła rząd, ma tę siłę, której nie mają jej przeciwnicy. Potrafili się ze sobą dogadać. Prawy do lewego i razem, choć się spierają, dążą do realizacji przedstawionej w październiku 2023 r. wizji. Nie mogą jej zrealizować, bo w prezydenckim Pałacu, póki co, rezyduje hamulcowy. Prawa strony proponuje kolejnego hamulcowego. Niektórzy twierdzą, że prezydent z innej opcji niż ta rządząca, gwarantuje jej kontrolę. Twierdzę, że koalicja ma w tym względzie naturalną kontrolę, ponieważ składa się z reprezentantów chyba wszystkich poglądów społeczno-politycznych, jakie są w Polsce. Widać to, choćby w kwestii aborcji, związków partnerskich, czy funduszu kościelnego – nie ma jednego głosu, racje się ścierają.

Zazwyczaj wybierając (poza tymi, którzy wybierając, wierzą bezkrytycznie tym wybieranym), podejmujemy decyzję o powierzeniu funkcji państwowej osobie, która nie do końca odpowiada naszym poglądom – tzw. mniejsze zło. W tej sytuacji wybór tzw. „mniejszego zła”, zdaje się mieć swój sens. I skłonny jestem przychylić się do poglądu Marcina Mellera, który w swoim poście zamieszczonym na FB zacytował mądrego lekarza z Singapuru, Paula Tambyaha: „Głosowanie to nie małżeństwo, tylko transport publiczny. Nie czekasz na tego jedynego, który jest perfekcyjny. Wsiadasz do autobusu. A jeśli nie ma żadnego, który jedzie dokładnie do celu Twojej podróży, to nie zostajesz w domu nadąsany, tylko wsiadasz do tego, który dociera najbliżej tego miejsca, w którym chcesz być.” Dlatego 1 czerwca „trza” iść na wybory.

Potem budujmy własną drogę pomiędzy zwalczającymi się za wszelką cenę obozami. Zacznijmy choćby od siebie: nauczmy się słuchać, nauczmy się rozmawiać i rozumieć poglądy innych, nie musimy się z nimi zgadzać – każdy ma prawo mieć swoje. A przede wszystkim sięgajmy po fakty, bo one opisują rzeczywistość i pozwalają na merytoryczną dyskusję. Kiedy omijamy fakty na rzecz interpretacji i osądów, budujemy iluzję i błądzimy we mgle. Polska to nasze miejsce na ziemi, niech będzie nasze, niezależnie od poglądów. Dajmy sobie szansę.

 

 

 

 

 

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%