Bardzo lubię odwiedzać urzędy pocztowe nie tylko w Wałczu, lecz również w innych miastach. Obecnie praktycznie można tam kupić niemal wszystko. Od książek i poradników, poprzez gazety - najczęściej tabloidy - po kosmetyki, czy inne artykuły. Obok wydania encyklik Jana Pawła II leży tygodnik „Nie” Jerzego Urbana. Dalibóg iście diabelskie sąsiedztwo. Za to kolejki do okienek - przy pięciu często tylko jedno jest czynne - są tasiemcowe, co znacznie wzmaga irytację interesantów.
Coraz częściej wydaje się, że usługi pocztowe - do których ta instytucja została powołana - są tylko niepotrzebnym dodatkiem do innej pozapocztowej działalności. Nie mogę zrozumieć lekkiego poirytowania urzędniczek w Urzędzie Pocztowym nr 1 w Wałczu, kiedy podczas jednej z moich wizyt stwierdziłem, że brakuje mi tam tylko działu mięsnego i spożywki z dużym wyborem mocnych alkoholi. Przecież uruchomienie sprzedaży tego typu artykułów znacznie podniosłoby atrakcyjność tego miejsca. Każdy klient byłby zadowolony i oprócz zakupów pewnie załatwiłby jakąś czysto pocztową sprawę. Przysporzyłoby to poczcie interesantów, co w czasach konkurencyjności wielu firm kurierskich nie jest bez znaczenia. Mówiąc już poważniej Poczta Polska powoli schodzi na psy. Niestety wiele działań centrali nie jest trafionych, a ratowanie się robieniem z punktów pocztowych punków sprzedaży mydła i powidła raczej sytuacji nie uratuje. Oczywiście nie można mieć pretensji do szeregowych pracowników tej instytucji, czy nawet naczelników poszczególnych urzędów. Robią to, co im każe znajdująca się w stolicy centrala i najwyżej mogą sobie po cichu krytykować poczynania „warszawki”. Jednak na naszym lokalnym rynku pewne działania zależą od poczynań właśnie tych szeregowych pracowników i ich - delikatnie mówiąc - zbyt lekkie podejście do obowiązków wpływa na zły osąd całej instytucji.
W innym miejscu piszę o perypetiach mieszkańców Chrząskowa z powodu złego - według nich - działania wałeckich pocztowców. Większe czy też mniejsze kłopoty zdarzają się w każdej firmie i tylko od pracowników zależy czy zostaną rozwiązane po myśli interesantów. Mnie interesuje kwestia informacji, jaką od wałeckich pocztowców chciałem uzyskać. Pomijam już fakt, że każdy pocztowiec rozmawiając z prasą jak ognia unika podawania swojego nazwiska. Poinformowano mnie jedynie, że o kłopotach mieszkańców Chrząstkowa powinienem dowiadywać się od rzecznika prasowego w Warszawie. Zakrawa to na kpinę. Urzędnik w stolicy jak się dobrze zastanowi to pewnie wskaże na mapie gdzie leży Wałcz, choć tak do końca nie jestem tego pewny. A już na pewno o Chrząstkowie nie wie nic. Więc co on może mi przekazać? Musi najpierw zapytać wałeckiego naczelnika. Po co więc ten pośrednik? W końcu otrzymałem maila z Warszawy, lecz najważniejszych odpowiedzi na moje pytania w nim nie było.
******
Nieżyjący już Andrzej Lepper każde swoje wystąpienie kończył zdaniem: „Balcerowicz musi odejść”. Ja będę przypominał obecnie rządzącej w Radzie Miasta egzotycznej koalicji, że mogą odwołać - złego według nich - burmistrza. Dziś przytoczę tylko dwa przepisy z ustawy o samorządzie gminnym. Pierwszy mówi że: „ Niepodjęcie uchwały o udzieleniu wójtowi wotum zaufania jest równoznaczne z podjęciem uchwały o nieudzieleniu wójtowi wotum zaufania.”. Oraz drugi: „W przypadku nieudzielenie wotum zaufania w dwóch kolejnych latach rada gminy może podjąć uchwałę o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania wójta”. Szanowni radni, nie chowajcie głów w piasek. Koniec z bezproduktywnym gadaniem. Współpraca na linii burmistrz - RM nie układa się od dłuższego czasu i nic nie wskazuje na to, aby coś w tym temacie się poprawiło.
piotr
2 3
Tak tak, radni sobie uknuli scenariusze, który w niczym nie pomaga, a jedynie oddala od rozwoju. Prawo jest zmieniać persony jak jest większość, ale też obowiązkiem jest współpracować, a nie mściwie ujadać. Jaki cel jest radnych niech mi ktoś powie...